Naprawę kabla zakończono dopiero po dwóch dniach - tak długo trwało bowiem znalezienie miejsca, w którym szczury pogryzły przewody. Okazało się, że kabel był uszkodzony w wielu miejscach.

Na bydgoskich Wyżynach gryzonie pojawiły się zimą. W poszukiwaniu pożywienia biegały po piwnicach i klatkach schodowych. Szczególnie upodobały sobie rury kanalizacyjne. "Niedawno widziałam jednego, gdy wyszedł z toalety. To był okropny widok, wystraszyłam się. Zamknęłam łazienkę i przez jeden dzień chodziłam do sąsiadów. Potem przyjechał mąż i zabił szczura" - opowiada "Gazecie Pomorskiej" czytelniczka Alina.

Reklama

Problemu nie widzą urzędnicy miejscy z Bydgoszczy, którzy obwiniają mieszkańców osiedla. "Szczury najbardziej lubią nieporządek. Walczyć z nimi muszą sami właściciele mieszkań" - twierdzi Janusz Bordewicz, zastępca dyrektora wydziału gospodarki komunalnej w bydgoskim ratuszu. "To nieprawda" - mówi DZIENNIKOWI Tadeusz Wojciechowski, prezes Polskiej Federacji Pest Control, organizacji grupującej firmy zajmujące się zwalczaniem szkodników. Według Wojciechowskiego współczesne metody zapobiegania plagom gryzoni są skuteczne niemal w 100 procentach. Jest jednak warunek: trzeba stale monitorować sytuację, reagować, gdy pojawią się pierwsze ślady obecności szczurów, nie dając im szansy na rozmnorzenie się. "Taki monitoring kosztuje. Administratorzy zwyczajnie chcą oszczędzić, i dlatego go nie prowadzą. A opowiadanie bajek, że mieszkańcy we własnym zakresie, utrzymując porządek zlikwidują plagę, to spore nadużycie. To jest niemożliwe. Zlikwidować plagę można tylko wtedy, gdy przeprowadzi się zmasowaną akcję wykładania trutek w śmietnikach, piwnicach, rurach kanalizacyjnych" - mówi Wojciechowski.