W polskich bankach wrze od około miesiąca. Kiedy tylko ich zarządy zapowiedziały grupowe zwolnienia, pracownicy ruszyli szukać nowych posad. "Takiego przypływu podań o pracę jak w ciągu ostatniego półtora miesiąca nie odnotowaliśmy jeszcze nigdy. Zgłaszają się wszyscy: od pań z okienka po dyrektorów departamentów" - usłyszeliśmy od pracownika jednego z dużych banków.

Reklama

Potwierdza to raport portalu Praca.pl: wszystkie największe banki są wręcz zasypywane CV. Jacek Goś, szef departamentu rekrutacji i zarządzania talentami w Pekao SA przyznaje, że pierwsza fala zgłoszeń pojawiła się już na początku kryzysu finansowego. "Już dzień po bankructwie Lehmann Brothers otrzymaliśmy pierwsze oferty od byłych pracowników tego banku" - informuje Goś.

>>>Zwalniani mszczą się, okradając firmy

I nic w tym dziwnego. Polskie banki zapowiedziały bowiem, że w najbliższych miesiącach zwolnią grubo ponad trzy tysiące osób. Cięcia dotykają pracowników nawet w tych instytucjach finansowych, które jak się wydawało, nie przeżywają żadnych problemów. Takich jak chociażby największy polski bank - PKO BP, który zapowiedział zwolnienia 1722 osób. Duże redukcje planuje nawet Narodowy Bank Polski, który zamierza obciąć zatrudnienie o 343 etaty.

Reklama

>>> Czy kryzys stanie się dla pracowników korporacji bodźcem do rewolty?

"Skończył się czas błogiego samozadowolenia, nawet wśród kadry menedżerskiej" - mówi nam psycholog biznesu i doradca zawodowy Izabela Kielczyk. "Sytuacja z ostatnich 2 - 3 lat hossy, kiedy to wydawało się, że nigdy nie stracą pracy, przeszła do lamusa. Teraz okazuje się, że można ich zwolnić równie lekko jak robotników. A nową pracę wcale nie tak łatwo znaleźć. Wiele osób przeżywa z tego powodu poważny szok" - dodaje Kielczyk.

>>> Ale ten szok skończy się tylko kolejną oportunistyczną decyzją – pisze Piotr Gursztyn

Reklama

Aby się do niego przygotować, "białe kołnierzyki" każdego dnia z niepokojem sprawdzają firmową pocztę. Boją się takich e-maili, jaki przyszedł na początku stycznia do pracowników Getin Banku. "W e-mailu nowy prezes przedstawił się nam i... zapowiedział wprowadzenie nowego regulaminu zwolnień grupowych" - opowiada nam Marek, pracownik krakowskiego oddziału Getin Banku. "Redukcje obejmą ponad 400 osób z większości działów: kredytów hipotecznych, bankowości detalicznej, kredytów samochodowych, klientów korporacyjnych, sieci sprzedaży, jednostek organizacyjnych wspierających sprzedaż, centrów akceptacyjnych, windykacji, finansów i IT. Czystki będą praktycznie wszędzie" - twierdzi bankowiec.

>>>Pracę straci 300 tysięcy osób

Pracę w całej Polsce tracą też PR-owcy, księgowi, marketingowcy. "Firmy są w naprawdę złej sytuacji. Wszędzie jest niepokój, a jak pojawiają się cięcia kosztów, to przedsiębiorcy muszą oszczędzać nie tylko na pracownikach fizycznych, ale też na umysłowych" - mówi nam Michałowicz. "W obliczu kryzysu wszyscy stają się sobie równi" - dodaje ekspert.

Jednak "białe kołnierzyki" mają jedną przewagę: potrafią być bardziej elastyczni. "Ostatnio poznałam taksówkarza, który jeszcze w grudniu był dyrektorem w firmie szkoleniowej" - mówi Izabela Kielczyk. "Został zwolniony, nie mógł znaleźć pracy w zawodzie, więc by nie siedzieć w domu, zaczął jeździć na taryfie. I dzięki rozmowom z pasażerami dostał zaproszenia na dwie rozmowy kwalifikacyjne" - dodaje Kielczyk.