"Chcę, by mordercy Mariusza odpowiadali za zabójstwo, a nie za pobicie. Będę prosiła prokuratora, by zrobił wszystko, aby ci przestępcy nikogo już nie skrzywdzili. Właśnie dlatego zostanę oskarżycielem posiłkowym" - mówi wdowa.

Reklama

"To nie ludzie, więc nie zasługują na żadne ludzkie uczucia" - płacze Wanda Grabowska, mama zakatowanego Mariusza, który w sobotę został pochowany na kołobrzeskim cmentarzu.

Mariusz Grabowowski wracał z pracy do domu, gdy w centrum Kołobrzegu został nagle zaatakowany. Bez żadnego powodu rzuciło się na niego pięciu uczniów kołobrzeskiego Zespołu Szkół Mechanicznych. Przewrócili swoją ofiarę na ziemię i zakatowali na śmierć.

Barbara Kukla, matka Andrzeja K., najbardziej agresywnego napastnika, od kilku dni nie wychodzi z domu. Wstydzi się. "Mój syn nigdy nie był święty. Ale żeby dopuścić się tak potwornej zbrodni!? Zabić bezbronnego człowieka!? Oddałabym wszystko, by nie doszło do tej tragedii" - mówi pani Barbara. Dodaje, że czuje się winna tragedii i błaga rodzinę zabitego o wybaczenie.

W sobotę na cmentarzu komunalnym w Kołobrzegu rodzina i setki mieszkańców miasta odprowadziły Mariusza Grabowskiego w ostatnią drogę. Wieniec na grobie złożył osobiście prezydent Kołobrzegu Janusz Gromek, a zamiast symbolicznej grudki ziemi rzuconej na złożoną do grobu trumnę, przyjaciele zmarłego rzucili kilka bursztynów, których poławianiem zajmował się kiedyś Mariusz.

Reklama