"Mieliśmy na naszym oddziale instensywnej opieki medycznej (OIOM) aż pięć wypadków, kiedy intubowani pacjenci po wprowadzeniu im do gardła rurek zaczynali się nagle dusić. Plastikowy przewód rozdwajał się im w tchawicy" - informuje Magdalena Sikora, rzeczniczka Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie. Sikora dodaje, że żadnemu z pacjentów nic się nie stało. W pobliżu był bowiem lekarz, który natychmiast udzielił im pierwszej pomocy. "Te rurki są bardzo niebezpieczne. Chorzy mogli zginąć! Wycofaliśmy je z użycia natychmiast" - zapewnia Sikora.

Identyczne przypadki były też w innych palcówkach w kraju. M.in. w Szpitalu Specjalistycznym w Bytomiu oraz w Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach. Ordynatorzy tamtejszych oddziałów ratunkowych poinformowali o nich prezesa Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych (URPL). Ten niezwłocznie zakazał używania wszystkich rurek marki Unomedical o numerach serii 62520060 i końcówkach: 65, 70, 75, 80, 85, 90, 100.

– Z raportów dostarczonych przez lekarzy wynikało, że urządzenia zagrażały życiu pacjentów. Nakazaliśmy dystrybutorowi, aby natychmiast je wycofał – mówi Joanna Kilkowska, wiceprezes URPL. Dodaje, że dostała od polskiego dystrybutora rurek, łódzkiej firmy Skamex, pisemne zapewnienie, że wszystkie wadliwe urządzenia zostały już ze szpitali zabrane. Tymczasem jeszcze do przedwczoraj dyrektor medyczny w Górnośląskim Centrum Medycznym nic o tym nie wiedziała. – Nie miałam pojęcia, że wycofali te rurki Unomedicalu. Dziękuję, że mi pani o tym mówi – kończy rozmowę zaskoczona Joanna Cichoń, dyrektor medyczna szpitala.
Dystrybutor urządzeń nie chciał nam powiedzieć, ile wadliwych urządzeń sprzedał szpitalom i czy do wszystkich dotarł w porę z informacją o wycofaniu ich z użycia. Lekarze oceniają, że rurek może być sporo. Poza OIOM-ami wykorzystuje się je bowiem powszechnie m.in. na oddziałach płucnych, internie, chirurgii czy neurochirurgii.

– Rurki intubacyjne to urządzenia jednorazowe. Nie wolno ich sterylizować i używać ponownie. Tymczasem badania wykazały, że dostarczone nam ze szpitali wadliwe egzemplarze były odkażane za pomocą środków zawierających alkohol, stąd mogły się rozdwajać – tłumaczy się Sławomir Gądek ze Skameksu.

Jeśli oskarżenia producenta potwierdzą się, byłby to już drugi przypadek szpitalnych oszczędności, które mogły doprowadzić do tragedii. Również producent pomp infuzyjnych, o których pisaliśmy w ubiegłym tygodniu, Andrzej Kawapisz upierał się, że jego urządzenia były wykorzystywane niezgodnie z zaleceniami.








Reklama