"Czuję, jakbym ją odzyskał. Nie wierzyłem już, że kiedykolwiek będę mógł z mam tak spokojnie, przyjaźnie porozmawiać. Cieszę się, że zdecydowała się na leczenie, bo widzę, jak jej stan się poprawia" - mówi "Faktowi" syn gwiazdy.

Gospodarek nie wie, jak długo Violetta Villas będzie musiała zostać w szpitalu. Lekarze nie potrafią jeszcze dokładnie określić, ile potrwa leczenie. Na myśl o dniu, w którym piosenkarka będzie mogła opuścić mury lecznicy, Gospodarek truchleje. "Stanąłem przed strasznym problemem. Co mam zrobić? Jak uporządkować życie matki?" - zastanawia się głośno.

Villas po wyjściu ze szpitala chce wrócić do Lewina. Dom, w którym mieszkała, wymaga jednak generalnego remontu, a gospodarstwo obciążone jest potwornymi długami. Syn gwiazdy twierdzi, że samej elektrowni Villas zalega z zapłatą siedmiu tysięcy złotych. Od kilku lat podobno nie płaciła też za wodę i za dzierżawę ziemi, na której prowadziła przytulisko dla psów.

"Myślałem już, żeby wziąć kredyt i wyremontować Lewin. Ale jaką mam gwarancję, że za rok, dwa, mama nie doprowadzi go do takiej samej ruiny, jak teraz?" - martwi się Gospodarek. Uważa, że matka po wyjściu ze szpitala bezwzględnie nie może zamieszkać sama. Musi obok niej być ktoś, kto będzie się nią opiekował.

Do swojego domu w Warszawie Gospodarek nie może jednak jej zabrać. "Z żoną i synem żyjemy w bardzo małym mieszkaniu. Gdybyśmy przyjęli do niego mamę, oznaczałoby to dla mnie rezygnację ze wszystkiego. Musiałbym poświęcić jej się całkowicie, a ja przecież mam rodzinę, pracę" - zastanawia się syn wielkiej gwiazdy. Gospodarek jednego jest pewien. Zrobi wszystko, żeby nie stracić już nigdy matki. Będzie walczył, by godnie żyła. "Ma przecież tylko mnie" - mówi "Faktowi".







Reklama