Zdaniem adwokatów trzeba przeanalizować treść wiadomości wysyłanych po samobójstwie Ani. Bo to może być dowód na niewinność oskarżonych o molestowanie i dręczenie uczniów. Sąd, oprócz twardego materiału dowodowego - czyli filmu z molestowania, ma przejrzeć SMS-y i zastanowić się, jakie emocje towarzyszyły kolegom Ani, gdy rozbierali ją na oczach całej klasy.

Reklama

Obrońcy chłopców twierdzą, że do żadnego molestowania nie doszło. I tę wersję mają właśnie potwierdzać SMS-y, jakie wysyłali do siebie chłopcy po śmierci Ani.

14-latka z gdańskiego gimnazjum zabiła się w październiku, po tym, jak jej pięciu kolegów na lekcji - pod nieobecność nauczyciela - zaatakowało ją, zaczęło obmacywać, a potem rozebrało. Przy całej klasie. Dręczyciele wszystko nagrali telefonem komórkowym.