Znali się od dawna, ale trzy lata temu coś ich do siebie pchnęło. Mieszkali w jednej wsi, Kumajmach koło Braniewa. Byli tacy szczęśliwi. Mieli wielkie plany na wspólną przyszłość. Ale miesiąc temu się rozstali. "To przez jego matkę" - opowiada "Faktowi" Malwina. "We wszystko się musiała wmieszać. Gdyby nie ona, tobyśmy razem dalej byli" - dodaje dziewczyna.

Młodzi zupełnie nie mogli się dogadać. Dla Tomka słowa matki są bardzo ważne, a ona faktycznie za Malwiną nie przepadała. Nic jednak nie wskazywało na to, że po rozstaniu pary dojdzie do tragicznych wydarzeń.
Kilka dni temu Tomek jechał swoim audi przez wieś. Towarzyszyła mu nowa dziewczyna. Przejeżdżał pod domem Malwiny. Jak zobaczyła go niedoszła teściowa, wyskoczyła na drogę z widłami. Za nią pobiegli mąż i syn.

Rzucili się na samochód Tomka. Kobieta okładała wóz widłami, a mężczyźni z całych sił kopali. Po chwili Marek, brat Malwiny, sięgnął przez otwarte okno i zaczął okładać Tomka. Ten depnął gaz i ledwie uciekł.

Zwaśnione strony w tym samym momencie zadzwoniły na policję. Mundurowi przyjechali na miejsce wypadku i... zgłupieli. Usłyszeli bowiem dwie różne wersje wypadku. Tomek utrzymywał, że rodzina byłej dziewczyny na niego napadła, a oni twierdzili, że... musieli odbić mamę. "Bo matka wyszła z domu i on otworzył okno. Mama włożyła tam rękę, a on zamknął szybę i zaczął mamę ciągnąć. To my rzucilim się jej na ratunek i mamę odbilim" - opowiada "Faktowi" brat Malwiny.

Policja sprawdza obie wersje wydarzenia. Tak czy siak, wszystko wskazuje na to, że gorący sezon rozliczeń w Kumajmach dopiero się zaczął...








Reklama