Piotruś musiał być natychmiast przetransportowany z podwarszawskiej miejscowości do specjalistycznego szpitala na Pradze. Nie było to łatwe. Przede wszystkim - korki. Leciał więc śmigłowcem. I znowu problem. Wokół szpitala pediatrycznego przy ulicy Niekłańskiej nie było gdzie lądować.

Reklama

Z pomocą przybyła policja. Zabezpieczyła teren niedaleko parku łazienkowskiego. Tam wylądował śmigłowiec. Karetka już czekała. Piotruś - który ma ciężki problem z oczami - został przeniesiony do wozu. Chłopiec trafił na oddział neurochirurgii.

Dziennik.pl dowiedział od lekarzy, że mały pacjent ma się coraz lepiej.