Pacjentów przewieziono do innych szpitali - także poza Warszawę. To rozwścieczyło rodzinę jednego z nich, blisko 80-letniego chorego mężczyzny. Jego córka nie chciała dopuścić do tego, by jej ojca wsadzono do karetki i przewieziono do podwarszawskiego Pruszkowa. "Ten szpital chce zabić mojego ojca" - mówiła. W końcu jednak zgodziła się na jego przewiezienie.

Reklama

"A jak tam zaczną głodować, to co?" - krzyczeli obserwujący tę scenę przed szpitalem. "Tylko cmentarz?". "Ofiarami tego konfliktu są pacjenci" - denerwowali się inni.

Ewakuowano 19 pacjentów oddziału internistycznego i stacji dializ. Teraz będą leczeni w pogotowiu na ul. Hożej, centrum medycznym Attis i Szpitalu Kolejowym w Pruszkowie.

Ale dzisiejsza akcja może być tylko początkiem większej ewakuacji. Dyrektor Janusz Krzykowski już zarządził stworzenie listy pacjentów ze wszystkich oddziałów, którzy mogą potrzebować opieki internistycznej. Najprawdopodobniej uzyskają ją już w innych szpitalach.

Reklama

Czy lekarze poniosą konsekwencje narażenia zdrowia pacjentów i przeniesienia ich do innych placówek? "Przenosząc pacjentów właśnie zapobiegamy narażeniu pacjentów" - przekonuje dyrektor szpitala. "Wyprzedzamy wydarzenia. Nie chcemy dopuścić do momentu, w którym okaże się, że lekarze nie są w stanie udzielić pomocy pacjentom" - dodał. Krzykowski podkreślił, że stan pacjentów pozwala na ich przeniesienie. Transport nie zagraża ich zdrowiu.

Posłanka Jolanta Szczypińska (PiS) jest zszokowana tą sytuacją. "Rodziny tych pacjentów mogą złożyć doniesienie do prokuratora o popełnieniu przestępstwa w związku z narażeniem zdrowia i życia swoich bliskich i mogą w pełni dochodzić swoich praw. Ci lekarze biorą na siebie pełną odpowiedzialność za to co robią. Nie wiem czy łamane jest prawo, na ten temat musiałaby się wypowiedzieć prokuratura. Jestem przerażona, bo nie wyobrażałam sobie, że lekarze dopuszczą do narażenia zdrowia pacjentów" - mówi dziennikowi.pl Szczypińska."Można było wcześniej przewidzieć pewne sytuacje, a nie przeprowadzać teraz takie dramatyczne ewakuacje. Wyobrażam sobie, jaki dramat muszą przeżywać rodziny tych pacjentów. Gdzie jest w ogóle w tej całej sytuacji organ właścicielski tego szpitala? Co robił dyrektor? I czemu nie było z tej strony żadnej reakcji wcześniej? Dla mnie dzisiaj etos lekarski uległ poważnemu nadwyrężniu" - dodaje.

Dziewiątka lekarzy głodowała od 27 czerwca. Wczoraj jednak pięciu z nich zrezygnowało z protestu. Nie znaczy to jednak, że wrócili do pracy. Poszli na urlopy...