Największe szpitale dziennie tracą nawet ponad 100 tysięcy złotych. Strajkujący lekarze przestali bowiem wypełniać dokumentację dla Narodowego Funduszu Zdrowia. Placówki nie dostają przez to pieniędzy za wykonane usługi. A straty pogłębia fakt, że wiele szpitali pracuje jak na ostrych dyżurach.
Szpitale stanęły więc na krawędzi bankructwa. "Życie Warszawy" pisze, że najbliżej upadku na Mazowszu są: Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Radomiu, szpitale w Płocku, Ostrołęce i Ciechanowie oraz warszawski szpital przy Barskiej. Ale podobna sytuacja jest w całym kraju.
Finanse to niejedyny kłopot szpitali. Pacjentów po prostu nie ma już kto leczyć. Wielu lekarzy już zwolniło się z pracy w ramach protestu. "Jest dramatycznie. Wielu szpitalom grozi zawieszenie działalności, a pacjentom brak opieki medycznej" - ostrzega Maciej Niwiński, szef związkowców ze Śląska.
Jak dowiedziało się "Życie Warszawy", w ciągu kilku dni konieczna może okazać się ewakuacja Szpitala Zespolonego w Częstochowie. Zagrożone jest też Centrum Zdrowia Matki Polki, największy łódzki szpital. Jego dług przekroczył już 100 mln złotych. Opozycja głosem Ewy Kopacz z PO mówi, że przez bankructwa zniknie część placówek i "w ten sposób <naturalnie> powstanie upragniona i zapowiadana przez rząd sieć szpitali".
W wielu szpitalach brakuje już na leki i opatrunki. Chorych czeka ewakuacja. Kilkadziesiąt placówek w całej Polsce jest na skraju bankructwa, ponad 200 ma lub będzie miało poważne problemy finansowe - pisze "Życie Warszawy". Wszystko przez strajk lekarzy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama