Zginęli:

Żył z miłością do ludzi i naturyks. Zenon Łuczak (†66 l.)Ks. Proboszcz parafii w Grzędzicach pod Stargardem Szczecińskim. Uwielbiany porzez swoich porafian, wspaniały organizator pielgrzymek do sanktuariów maryjnych w Polsce i Europie. Uwielbiał pracę z młodzieżą i homilie, w których udzielał nauk pełnych dowcipu i żartów, ale zawsze kończących się morałem z Ewangelii. Jego pasją były wędrówki po lasach Pomorza i grzybobranie.
Marzył o tym, by kupić sobie samochódKs. Przemysław Redes (†31 l.), ksiądz Był wikariuszem z parafii pod wezwaniem św. Mikołaja w Szczecinie. Pracował tu od wielu lat. Świetnie dogadywał się z młodzieżą. Ks. Przemysław jeszcze w seminarium znany był jako prawdziwy przyjaciel i dowcipniś. Dzięki niemu wszyscy mieli zawsze ubaw, nawet podczas poważnych seminaryjnych wykładów. Tuż przed pielgrzymką zdał egzamin na prawo jazdy - upatrzył już sobie nawet samochód, który chciał kupić tuż po powrocie z urlopu, o czym marzył przez wiele lat. Wczoraj za jego duszę modlili się wierni w świnoujskiej parafii. Odszedł do Boga, ale my jesteśmy z nim.
Odeszli, kochając Boga ponad wszystkoTadeusz (†54 l.) i Lidia Niewiarowscy (†50 l.)Pani Lidia od kilku lat jeździła na wózku inwalidzkim – tak też pojechała na ostatnią pielgrzymkę swojego życia. Małżeństwo od wielu lat pielgrzymowało, mając między innymi nadzieję, że modlitwa pomoże pani Lidii w powrocie do zdrowia. "Ksiądz Przemek Redes był przyjacielem ich domu. Dokładnie rok temu byli na podobnej pielgrzymce we trójkę!" - opowiada znajoma śp. Niewiarowskich. Ludzie podziwiali ich za wielką miłość, którą się darzyli i która z roku na rok ich małżeńskiego pożycia wciąż się umacniała! Pani Lidia była wspaniałą osobą - oddaną swojemu zawodowi nauczycielką matematyki, która w szkole przepracowała prawie 30 lat. Mają dwójkę dzieci - Artura i Joannę, a niedawno zostali dziadkami. Zginęli w drodze do Boga, którego kochali ponad wszystko.
Była uwielbiana przez uczniówAneta Pollak (†40 l.)Była nauczycielką języka polskiego i przedsiębiorczości w liceum w Świnoujściu. Uwielbiana przez uczniów za uśmiech, pogodę ducha i sprawiedliwość. Bardzo oczytana, wierząca, bogobojna - od dawna jeździła na pielgrzymki. Bardzo chciała, by także jej dzieci zostały oświecone łaską Ducha Świętego. Wraz z całą rodziną była w tym roku na pielgrzymce w Częstochowie. Na tę do Grenoble pojechała też z całą rodziną. Za pokój jej duszy modlą się wszyscy uczniowie ze Świnoujścia.
  • Ewa Banak (†42 l.)
  • Mirosław Fusiarz (†65 l.)
  • Danuta Królikowska (†71 l.)
  • Ewa Pollak (†12 l.)
  • Grażyna Stępnikowska (†55 l.)
  • Irena Zubowicz (†45 l.)

Ich los pozostaje nieznany:

Reklama
Marzył o spokojnym życiu i rodziniePaweł Mendyk (22 l.), kierowca Był młodszym z kierowców autokaru. To on siedział za kierownicą, gdy pojazd runął z impetem w przepaść. Miał przed sobą całe życie i wiedział, jak chce je przeżyć. Marzył o żonie, dzieciach, rodzinie i spokojnym życiu w domu w rodzinnych Mieszkowicach. Choć prawo jazdy miał dopiero od kilku lat, był ceniony w pracy i lubiany przez kolegów. Zawsze uśmiechnięty, optymistyczny, dusza towarzystwa. Ojciec Pawła chodzi i płacze, czekając na jakąkolwiek wiadomość o swoim synu. Ale żadna wiadomość jeszcze nie doszła.
Dla każdego miała piękny uśmiechMariola Złotorowicz (48 l.) W Mieszkowicach pani Mariola prowadzi niewielki sklepik. Wszyscy ją znają i lubią. Mówią, że jest zawsze uśmiechnięta, życzliwa, bardzo bogobojna, do kościoła chodzi nawet w środku tygodnia, nie tylko w niedzielę. Na pielgrzymkę po europejskich sanktuariach pojechała wraz ze swoją szwagierką Reginą Jacyną. Obie są bardzo religijne. "Cały czas nie wiem, czy Mariolka żyje, umieram ze zgryzoty, myśląc, co się dzieje z moim dzieckiem" - załamuje ręce Stanisława Piasecka (78 l.), matka Marioli Złotorowicz. "Żyję nadzieją, że ona żyje i czekam. Ona nie może umrzeć...".
Reklama
  • Henryka Banaszek (69 l.)
  • Wacława Bobrowicz (58 l.)
  • Borczyk Krystyna (62 l.)
  • Genowefa Cedro (62 l.)
  • Stanisław Czernik (59 l.)
  • Anna Czura (37 l.)
  • Regina Jacyno (57 l.)
  • Danuta Kisielewicz (56 l.)
  • Danuta Kochańska (58 l.)
  • Ryszard Kochański (57 l.)
  • Irena Król (58 l.)
  • Stanisława Lisiak (66 l.)
  • Franciszka Marszeniuk (58 l.)
  • Maria Starzyńska (61 l.)
  • Liliana Szmit (59 l.)

Przeżyli:

Uwielbia sporty walki i naukęBartek Banak (13 l.) Bartosz ma rozległe zainteresowania. Nie tylko świetnie się uczy i uwielbia czytać książki, ale także interesuje się sportem. Pływa, uprawia wschodnie sztuki walki, a za wyniki w nauce, tak jak jego przyjaciel Paweł Pollak (13 l.) został wyróżniony nagrodą prezydenta miasta Świnoujścia. Na pielgrzymkę pojechał razem ze swoją mamą Ewą, której los jest wciąż nieznany. Bartosz miał bardzo dużo szczęścia - wypadł z autobusu i to uratowało mu życie.
Bóg dał mu drugą szansęSzymon Bednarski (29 l.)Pojechał tylko dlatego, bo jego siostra niedawno urodziła syna. Mężczyzna pochodzi z bardzo religijnej rodziny. Był w wojsku, ale tam mu się nie podobało, nie chciał zostać jako żołnierz zawodowy. Studiował, ale nie skończył studiów. Ukończył kurs operatora koparki i teraz pracuje w firmie budowlanej.
Jechała po zdrowie dla siostryJowita Chorzępa (32 l.), nauczycielkaUczy języka angielskiego w liceum ogólnokształcącym w Świnoujściu. Pani Jowita jest młodą i energiczną kobietą. Kocha pracę z młodzieżą. Lekcje angielskiego, jakie prowadzi, nie są zwykłymi szkolnymi zajęciami - wszyscy, którzy ją znają, powtarzają, że to nauczycielka z prawdziwego powołania. Uczniowie mówią o niej: "jest jedną z nas". Ostatnio żyła ciążą swojej siostry, której rozwiązanie spodziewane jest za kilka dni. To właśnie w intencji zdrowia dziecka i siostry pojechała na tę pielgrzymkę.
Modliła się za bliskichKrystyna Gronek (57 l.)Pani Krystyna mieszka na jednym z osiedli w Stargardzie Szczecińskim z mężem i synem. Jeździła na wszystkie pielgrzymki w Polsce - modliła się za krewnych i znajomych. Na zagraniczną wycieczkę pojechała po raz pierwszy. "Czułem, że może się wydarzyć coś złego" - mówi Łukasz Gronek (25 l.), jej syn. Czekanie na wiadomość, czy mama żyje, było najgorsze. Odetchnął, gdy dowiedział się, że żyje.
Wychowawczyni z powołaniaLidia Kropska (56 l.)Nauczycielka języka polskiego ze Świnoujścia. Ma opinię bardzo wymagającego pedagoga i przez niemal całą swoją nauczycielską karierę była wychowawcą wielu szkolnych klas. Zawsze uwielbiła dobrą książkę, które potrafiła poświęcić nawet cały dzień! Na pielgrzymkę jechała w intencji zdrowia dla swoje mamy Jadwigi. Wypadek przeżyła - ma tylko połamany obojczyk i wybite zęby.
Dzieci ją uwielbiająKrystyna Leśniańska (55 l.)Nie założyła rodziny, ale nie jest osobą samotną, bo całe życie poświęciła dzieciom i to tym najbardziej potrzebującym. Uczyła w szkole specjalnej, później była dyrektorką przedszkola, a teraz zajmuje się dziećmi upośledzonymi w placówce rehabilitacyjnej. Jest czuła, cierpliwa. Uwielbiają ją dzieci, kochają dorośli. Często jeździła na pielgrzymki, jest wyjątkowo religijna. "Pan Bóg nad nią czuwa" - mówią jej bliscy.
Namawiała męża, by jej towarzyszyłBożena Mieloszyk-Skroboń (70 l.), emerytkaEmerytka jeszcze kilkanaście lat temu pracowała jako ekspedientka w jednym ze sklepów spożywczych w Szczecinie. Klienci cenili ją za uśmiech, a współpracownicy za to, że zawsze godziła się na zastępstwa, gdy któraś z koleżanek zachorowała. Kocha męża Zenona (71 l.), z którym jest niezmiennie od niemal 40 lat. Na tę pielgrzymkę chciała go koniecznie zabrać, ale pan Zenon wolał zostać w domu. "Ona jest całym sensem mojego życia, tak się modlę o to, by tu wróciła" - szepcze. Stan pani Bożenki jest ciężki. Ma obrażenia całego ciała. O jej życie modlą się jej wszyscy sąsiedzi i cała parafia.
Wychodził cało z najgorszych wypadkówJózef Mordas (63 l.) Emeryt, sam był niegdyś zawodowym kierowcą. Jako kierowca nie miał żadnych wypadków, ale jako zapalony żeglarz, przeżył ich mnóstwo. "Ale zawsze dzięki modlitwie i różańcowi udawało mi się wyjść cało" - wspomina. Poza żeglowaniem uwielbia rodzinne spotkania i wędkowanie. Teraz marzy, że gdy tylko dojdzie do zdrowia, będzie mógł znów w spokoju powędkować.
Jest dumą rodziny, klasy i miastaPawełek Pollak (13 l.) Żywa iskierka. Pawełek od zawsze był dumą rodziny - nie tylko bardzo dobrze się uczy, ale też kocha piłkę nożną. Za swoje osiągnięcia w szkole został nawet wyróżniony przez prezydenta Świnoujścia specjalną nagrodą. Gdy zawieziono go do szpitala i odzyskał przytomność, od razu zadzwonił do swojego ukochanego dziadka, poinformować go, że żyje i że widział przez szybę swojego tatę, który też został ranny w tym wypadku.
Pojechała modlić się za ojcaEwa Prunesti (23 l.) Studiuje na Akademii Rolniczej w Szczecinie. By móc się uczyć, pracuje w Tesco w Szczecinie. Nie ma chłopaka. Dziewczyna nie myśli o sobie, tylko o swojej rodzinie. Pani Ewa studiuje i pracuje. Jej tata Franciszek jest bardzo chory. Od 1999 r. cierpi na stwardnienie rozsiane. W zeszłym roku wyjechała do Rzymu, by modlić się o jego zdrowie. Teraz postanowiła pojechać do Grenoble.
Przeżyła drugi niebezpieczny wypadekHalina Urban (54 l.)Rencistka ze Szczecina do tej pory miała w życiu bardzo dużo szczęścia. "Wyszła już bez szwanku z jednego poważnego wypadku i dlatego wierzę, że i teraz jej się udało!" - płacze, klęcząc przed ołtarzem w kościele św. Mikołaja, jej mama, pani Eugenia. Ma jeszcze jeden powód, by wierzyć, że jej córka przeżyła: Halinka śniła się jej noc przed wypadkiem - była uśmiechnięta i szczęśliwa.
Parafianie cenią go za poczucie humoruKs. Łukasz Urbaniak (30 l.)Wikary z parafii pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego ze Stargardu Szczecińskiego. Księdza Łukasza najbliżsi nazywają czule "Gruby" - nie tylko ze względu na jego dużą posturę, ale za prawdziwie dobroduszne poczucie humoru. Jako pierwszy zadzwonił tuż po wypadku do księdza proboszcza swojej parafii. Opowiadał o tym, co widzi, a potem zemdlał. Do Francji poleciała jego matka, która jest strasznie szczęśliwa, że jej syn przeżył, ale nie może pogodzić się ze śmiercią jego najbliższego przyjaciela - księdza Przemysława Redesa.
Miłość do męża daje jej siłęJolanta Wolańska (55 l.)Kocha swojego męża Piotra i kochała swoją pracę pielęgniarki. Przez trzydzieści lat pracowała na oddziale pediatrycznym szpitala w Stargardzie Szczecińskim. Na emeryturę przeszła w styczniu tego roku. Odpoczęła kilka tygodni, ale postanowiła zmienić coś w życiu swoim i swojej rodziny. Postanowiła pojechać na pielgrzymkę, by jej mąż się nawrócił.
Nigdy nie miał nawet drobnej stłuczkiEdward Gawron (54 l.), kierowcaRazem z żoną żyją w małym mieszkanku w popegeerowskim bloku. Mają dorosłą córkę Dagmarę. "To ona powiedziała mi, że mąż najprawdopodobniej żyje, gdy cała w nerwach czekam na wiadomość z Francji" - opowiada Bogusława Gawron, żona kierowcy. Jest bardzo doświadczonym kierowcą - jeździ wielkimi autobusami od kilkudziesięciu lat i nigdy nie miał nawet małej stłuczki. Dwa dni przed wypadkiem rozmawiał z żoną, a dzień przed tragedią wysyłał jej sygnały na komórkę, że wszystko jest w porządku. "Ja już wylałam całe morze łez, myśląc, co się z nim dzieje" - denerwuje się kobieta. "Wiem, że żyje, ale dopiero jak zobaczę, że jest cały i zdrowy, to się uspokoję".
  • Celjan Teresa (59 l.)
  • Fusiarz Renisława (64 l.)
  • Król Tadeusz (63 l.)
  • Kubiczek Joanna (42 l.)
  • Kuc Agata (41 l.)
  • Nasiłowska Teresa (68 l.)
  • Pollak Wacław (42 l.)
  • Wachowiak Karolina (22 l.)