W środę w Warszawie demonstrują związkowcy z "S" i OPZZ. Domagają się m.in. stabilnego zatrudnienia, podwyżki płacy minimalnej i kwot uprawniających do zasiłków rodzinnych oraz pomocy społecznej. Nie zgadzają się natomiast na plany oszczędności i zamrożenie płac w sferze budżetowej oraz zapowiadane podwyżki podatku VAT i akcyzy.

Reklama

Według Śniadka, co dziesiąty pracownik w Polsce, który ma stałe zatrudnienie, żyje poniżej progu ubóstwa. "Nie akceptuję sytuacji, w której duża część polskiego społeczeństwa żyje w biedzie, gdzie mamy największe w Europie niedożywienie dzieci. (...) Równocześnie nieustannie słyszymy w mediach, że za dużo wydajemy. Za dużo wydajemy, bo za małe są zyski pazernych finansistów" - powiedział na konferencji prasowej przed rozpoczęciem protestu.

"Chcemy solidarnej i sprawiedliwej Polski. Takiej, jak z naszych marzeń w roku 1980. Wywalczyliśmy wolność, a ta wolność jest nadużywana przez elity gospodarcze i polityczne do wygodnego urządzania życia sobie, przerzucania wszystkich ciężarów na ludzi. Na to nie ma zgody" - podkreślił Śniadek.

Skrytykował projekt budżetu na 2011 r., w którym - jego zdaniem - nie rosną wynagrodzenia "dla całych sfer", ale jednocześnie kancelarie Sejmu, Senatu i rządu będą miały wyższe budżety o 10 proc. Odniósł się też do planowanej od nowego roku podwyżki VAT. "Są w Polsce armie ludzi, dla których kilkadziesiąt złotych miesięcznie to jest poważny problem. W imieniu tych ludzi (...) będzie wołała Solidarność. To jest nasze prawo i nasz święty obowiązek" - powiedział.

Reklama