Ubiegłoroczny wyrok Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej został zaskarżony; poniedziałkowy wyrok jest prawomocny.

"Na złagodzenie kary wpływ miały trzy okoliczności: bardzo znaczny upływ czasu od chwili popełnienia przestępstwa (1991 r. - PAP), podrzędna rola, jaką pełnił w tej sprawie oskarżony, oraz jego bardzo poważny stan zdrowia" - powiedział PAP rzecznik sądu apelacyjnego w Katowicach Waldemar Szmidt.

Reklama

Sędzia przypomniał, że ze względu na bardzo zły, wręcz zagrażający życiu stan zdrowia przed czterema miesiącami Mieczysław M. został zwolniony z aresztu. W pozostałym zakresie - poza złagodzeniem kary - sąd utrzymał w mocy wyrok sądu I instancji.

W lipcu ubiegłego roku bielski sąd skazał Mieczysława M. na 25 lat więzienia i utratę praw publicznych na siedem lat. Sąd nie podzielił zdania prokuratury, jakoby Mieczysław M. kierował zamachem. Ocenił, że oskarżony po wyjeździe zamachowców z Bielska-Białej nie miał już wpływu na ich działanie. Nie miał też możliwości skontaktowania się z nimi. Dlatego sąd uznał, że Mieczysław M. jedynie podżegał do zamachu.

Reklama

Mieczysław M. i Zbigniew Nawrot byli głównymi bohaterami tak zwanej Schnapsgate, afery gospodarczej z lat 1990-1991. Wykorzystując luki w przepisach podatkowych, wwieźli do Polski ogromne ilości spirytusu Royal. Była to jedna z pierwszych afer gospodarczych III RP.

Według śledztwa, Mieczysław M. do zabójstwa Nawrota wynajął kolegę z dzieciństwa - Jerzego B. - szantażując go, że powiadomi policję o jego kryminalnej przeszłości. Groził także jego rodzinie. Jerzemu B. w podłożeniu bomby pomagał Jan N.



Reklama

Bomba eksplodowała pod należącym do Nawrota ferrari testarossa 1 listopada 1991 roku w Hamburgu. W wyniku wybuchu ofiara doznała poparzeń 60 procent ciała. Nawrot zmarł w hamburskiej klinice 19 listopada. Ranna w zamachu została także znajoma biznesmena, Cecylia C.

W sprawie tego zamachu bielski sąd okręgowy skazał już w latach 90. Jerzego B. na 25 lat więzienia. Drugi z zabójców - Jan N. - został skazany na 12 lat więzienia.

Mieczysław M. przez kilkanaście lat, aż do 24 kwietnia 2007 roku, ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. Został zatrzymany w domu byłej żony w podbielskim Jaworzu. W akcji uczestniczyło ponad 100 policjantów z Centralnego Biura Śledczego, Komendy Głównej Policji, antyterrorystów z Katowic, Krakowa i Wrocławia oraz funkcjonariuszy Samodzielnego Pododdziału Prewencji w Bielsku-Białej. Podczas procesu oskarżony konsekwentnie nie przyznawał się do winy.