Proceder handlu fikcyjnymi zwolnieniami lekarskimi prowadził Janusz G., lekarz zatrudniony w przychodni rejonowej na terenie największej bydgoskiej dzielnicy Fordon. Jak ustaliła prokuratura, z pomocą pośredników - ratowników medycznych z pogotowia ratunkowego.

Reklama

Wystawienie fałszywego zwolnienia z pracy kosztowało od 50 do 100 zł. Lekarz starał się zabezpieczyć przed wpadką, zakładając fikcyjne historie leczenia fikcyjnych pacjentów.

Według prokuratury prowadzącej śledztwo w tej sprawie, Janusz G. zarobił w ten sposób, w latach 2007-09, prawie 45 tys. zł. Jak poinformowano w czwartek, w bydgoskiem sądzie rejonowym, lekarzowi wymierzono karę czterech lat więzienia (w zawieszeniu na sześć lat), pięć tys. zł grzywny i orzeczono przepadek 18 tys. zł zarobionych przez lekarza na sprzedaży fikcyjnych dokumentów.

Pośredniczący w procederze Leszek S. i Roman Z. zostali skazani na kary 1,5 i 2 lat więzienia w zawieszeniu oraz grzywny. Wyrok zapadł także wobec 84, spośród ponad stu zidentyfikowanych klientów lekarza. Fikcyjni pacjenci otrzymali kary roku pozbawienia wolności (w zawieszeniu na dwa lata) oraz muszą zapłacić po 180 zł.

Reklama

Wszyscy dotychczas skazani w tej sprawie dobrowolnie poddali się karze. Jak podkreślił w uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Bauza, wszyscy oskarżeni złożyli obszerne wyjaśnienia, przyznali się do winy, a większość nie była dotychczas karana.