Akt oskarżenia w tej sprawie ma trafić w poniedziałek do łódzkiego sądu okręgowego - dowiedziała się w piątek PAP w Prokuraturze Rejonowej Łódź-Widzew.

Tragedia rozegrała się w grudniu ub. r. w mieszkaniu w bloku przy ul. Szpitalnej w Łodzi, które wynajmowała czteroosobowa rodzina. Policjantów zaalarmował znajomy rodziny, który dostał od swojego kolegi niepokojące sms-y; ich treść wskazywała, że mógł on zrobić krzywdę swoim dzieciom.

Reklama

W mieszkaniu - w dużym pokoju - znaleziono ciała dwójki dzieci: 4,5-letniej dziewczynki i 7-letniego chłopca. Oględziny i sekcja zwłok wykazały, że przyczyną ich śmierci było uduszenie. 31-letniej matki, która jest policjantką, nie było w chwili tragedii w domu.

Na miejscu zatrzymano 43-letniego ojca dzieci Janusza T., byłego policjanta. Był pijany, miał dwa promile alkoholu w organizmie. Z jego wyjaśnień wynikało, że w przeddzień zbrodni podjął decyzję, że zabije swoje dzieci; zamierzał także popełnić samobójstwo. Zabójstw dokonywał systematycznie. Najpierw odebrał ze szkoły 7-letniego syna, zaprowadził go do domu i tam udusił. Później odebrał córkę z przedszkola i ją również zamordował w mieszkaniu. Zrezygnował z próby samobójczej.

Reklama

Prokuratura przedstawiła Januszowi T. dwa zarzuty zabójstwa; mężczyzna przyznał się do winy, przebywa w areszcie. W śledztwie mówił, że chciał w ten sposób zemścić się na żonie, ponieważ był przekonany, że zamierza go opuścić i wyjechać za granicę. Według nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do sprawy, małżonkowie mieli problemy finansowe, a oskarżony nadużywał alkoholu.

Mężczyzna został poddany obserwacji sądowo-psychiatrycznej, ponieważ biegli nie potrafili w oparciu o jednorazowe badanie ustalić, czy był poczytalny w chwili zbrodni. Po kilkutygodniowej obserwacji wydali opinię, z której wynika, że w czasie dokonywania zabójstw był poczytalny i może odpowiadać przed sądem.

Januszowi T. grozi dożywocie. Mężczyzna od kilku lat jest na policyjnej emeryturze. 11 lat temu został odznaczony Krzyżem Zasługi m.in. za uratowanie dwójki małych dzieci z pożaru kamienicy przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi.