Elektrowóz zmiażdżył wagon, są ze sobą zespolone, z tego powodu dostęp do nich jest niemożliwy - wyjaśnia st. kpt. Radosław Lendor z zawierciańskiej straży pożarnej.
Pociąg wyposażony jest w dźwig oraz pojazd na gąsienicach, który zostanie wykorzystany do rozdzielenia wraków. Akcja może potrwać kilka godzin. To jest bardzo trudna operacja - dodał st. kpt. Lendor.
Rzecznik PSP Paweł Frątczak dodał, że dotarcie do piętnastej ofiary może potrwać nawet kilka godzin. Dodał, że strażacy będą przeszukiwać uszkodzone wagony i sprawdzać, czy na pewno nikogo tam nie ma. Dodał, że w tym momencie trwa też zabezpieczanie śladów i dowodów przez ekspertów z komisji badania wypadków kolejowych oraz przez prokuratorów i policję.
Frątczak powiedział, że według szacunków straży pożarnej cała akcja związana z usuwaniem skutków katastrofy może potrwać kilka dni.
15 osób zginęło, a kilkadziesiąt trafiło do szpitala - to dotychczasowy bilans katastrofy kolejowej na Śląsku.