Biegli psychiatrzy pozostają na tym samym stanowisku, że nie można wykonywać czynności z udziałem podejrzanego" - powiedział PAP w piątek prok. Ozimek.

Jak podkreślają częstochowscy prokuratorzy, przesłuchanie dyżurnego ma dla śledztwa kluczowe znaczenie. Dlatego na bieżąco konsultują się z biegłymi, którzy zobowiązali się, że jeśli w stanie zdrowia mężczyzny nastąpi zmiana, poinformują o tym.

Reklama

Dyżurny ruchu został zatrzymany w niedzielę nad ranem. Ze względu na stan zdrowia przewieziono go do jednego ze szpitali psychiatrycznych w regionie. Zespół biegłych psychiatrów uznał, że mężczyzna nie może uczestniczyć w przesłuchaniu.

W czwartek biegli sformułowali pełną opinię, z której wynika m.in., że na tamten dzień nie było możliwe określenie terminu, w którym będzie możliwe ogłoszenie zarzutu i przesłuchanie podejrzanego. Prokuratura nie podała szczegółów opinii. Zawiera ona bardzo szczegółowe ustalenia objęte tajemnicą lekarską. Lekarze wskazali jednak, że dla pełnej oceny stanu zdrowia psychicznego konieczne jest zarządzenie obserwacji sądowo-psychiatrycznej.

Reklama

Tego samego dnia prokuratorzy wystąpili do sądu w Częstochowie z wnioskiem o miesięczną obserwację mężczyzny. Sąd rozpozna ten wniosek we wtorek 13 marca. Jeśli sąd go uwzględni, podejrzany trafi do specjalnego, zamkniętego oddziału. Obserwacja może potrwać cztery tygodnie; w szczególnych sytuacjach sąd może przedłużyć ten okres o kolejny miesiąc.

Obserwacja sądowo-psychiatryczna nie wykluczy możliwości przesłuchania dyżurnego ruchu w charakterze podejrzanego, uzależnione jest to jednak od opinii biegłych na temat jego stanu zdrowia. Prok. Ozimek powiedział w piątek, że - jeśli pojawi się zgoda lekarzy - będzie to możliwe także w weekend.

Wobec dyżurnego ze Starzyn prokuratura wydała już wcześniej postanowienie o przedstawieniu zarzutu nieumyślnego spowodowania katastrofy ze skutkiem śmiertelnym. Grozi za to do ośmiu lat więzienia. Według śledczych mężczyzna, pełniąc obowiązki dyżurnego ruchu, doprowadził do skierowania jednego z pociągów na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem.

Reklama

W piątek w wypowiedziach medialnych prok. Ozimka pojawiło się sformułowanie, że przyczyną katastrofy było zaniechanie dyżurnego ruchu polegające na tym, że nie zadbał, by zwrotnica została przestawiona. To wyrażenie kodeksowe, czyn człowieka - zgodnie z kodeksem - jest działaniem lub zaniechaniem" - wyjaśnił PAP prok. Ozimek. Zaprzeczył, by sformułowanie to mogło np. oznaczać rozszerzenie treści zarzutu wobec dyżurnego.

W sobotę wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. W wyniku katastrofy zginęło 16 osób, a 57 zostało rannych. W piątek ok. południa w szpitalach przebywało 29 poszkodowanych.