Eksperci z zakładu medycyny sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, którzy jeszcze w sierpniu brali udział w wizji lokalnej, wydali ostateczną opinię na temat przyczyn śmierci półrocznej Magdy z Sosnowca. Do ich ustaleń dotarła "Gazeta Wyborcza".

Reklama

Obalają oni tezę o nieszczęśliwym wypadku. Kategorycznie i jednoznacznie stwierdzają za to, że dziewczynka zmarła w wyniku uduszenia. Uraz głowy powstał natomiast już po śmierci, kiedy to ciało dziecka mogło zostać rzucone na ziemię.

Specjaliści stwierdzili, że uduszenie miało charakter "nagły i aktywny", nie mogło więc dojść do niego, gdy dziecko zachłysnęło się pokarmem. Biegli nie byli jednak w stanie odpowiedzieć, czy Magda została uduszona poduszką, czy też może założono jej na głowę worek.

Policji udało się też natrafić na materiały, które mogą przybliżyć motyw morderstwa. Wedle "Gazety Wyborczej", Katarzyna W. miała odkryć, że jej mąż na czacie internetowym prowadził osobiste rozmowy z przyjaciółką. Kobieta, z którą rozmawiał Bartłomiej Waśniewski, została już przesłuchana.

Reklama

Tymczasem śledczy dementują rewelacje "Gazety Wyborczej" - twierdzą, że żadnej dodatkowej opinii biegłych nie było, nie przeprowadzono też wizji lokalnej, bo matka Madzi odmówiła udziału w niej.

Dziennikarz "Wyborczej" podtrzymuje jednak swą wersję. Podtrzymuję, że prokuratura ma opinię uzupełniającą, która wskazuje, że Madzia została uduszona. Odbył się też eksperyment - mówi. Jego zdaniem komunikat prokuratury ma uspokoić sytuację i udowodnić, że nie ma żadnych nowych przecieków z śledztwa.