Spytany na piątkowej konferencji prasowej, czy ABW zdała egzamin, skoro zdjęcia ukazały się w internecie, Cichocki podkreślił, że ukazały się one na kilku serwerach w różnych częściach świata.

Reklama

Zwrócił uwagę, że premier na przełomie września i października polecił ABW, by podjęła działania, we współpracy ze służbami innych państw, w celu zapobieżenia publikacji zdjęć w szerokiej przestrzeni publicznej, ale na przeszkodzie stanęły uwarunkowania prawne. Wiele osób u nas nie uwzględnia wartości, jaką jest wolność internetu, nawet niestety z tak drastycznymi zdjęciami - dodał.

Szef MSW podkreślił, że także w Polsce służby nie mają prawa blokować stron w sieci (można to zrobić tylko po prokuratorskim nakazie). Dodał, że nie będzie rekomendować, by służby miały takie prawo.

Cichocki dodał, że z oczywistych względów organa państwa nie informowały wcześniej o sprawie - bo inaczej byłoby to promowaniem tych zdjęć, a chcieliśmy tego uniknąć. Poinformował, że premier polecił ABW stałe monitorowanie sieci pod tym względem i informowanie prokuratury wojskowej w Warszawie.

Reklama

We wtorek polskie media ujawniły, że na rosyjskich stronach internetowych znajdują się drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według informacji przekazanych tego dnia przez ABW zdjęcia pojawiły się 28 września na rosyjskich stronach internetowych oraz na serwerach w innych krajach. Po interwencji ABW część stron została zablokowana. ABW skierowała na początku października pismo do szefa Rosyjskiej Służby Bezpieczeństwa z prośbą o wyjaśnienie sprawy. W środę pismo do szefa Komitetu Śledczego Rosji Aleksandra Bastrykina wysłał także prokurator generalny Andrzej Seremet. Polskie MSZ przekazało ambasadorowi Rosji, że Polska oczekuje ukarania winnych wycieku drastycznych zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej.

Polska prokuratura podała, że zdjęcia nie pochodzą z materiałów prowadzonego w naszym kraju śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. W środę rosyjski Komitet Śledczy oświadczył, że zdjęcia nie pochodzą też z materiałów rosyjskiego śledztwa, nie zostały także wykonane przez jego przedstawicieli.