Prof. Sady poinformował, że zatrzymany pracownik został zawieszony w pełnieniu obowiązków dydaktycznych. Dodał, że wcześniej władze uczelni nie odnotowały wobec niego żadnych zastrzeżeń.

Prokuratura i ABW poinformowały we wtorek, że planowany był zamach terrorystyczny z użyciem materiałów wybuchowych na konstytucyjne organy Rzeczypospolitej Polskiej: prezydenta, Sejm i rząd. Podejrzanego w tej sprawie - 45-letniego pracownika naukowego krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego - zatrzymano 9 listopada; zastosowano wobec niego trzymiesięczny areszt tymczasowy. Według prokuratury, podejrzany działał z pobudek nacjonalistycznych, ksenofobicznych i antysemickich.

Reklama

Nie znałem tego pracownika, mamy przeszło 750 pracowników dydaktycznych, więc nie jest się w stanie wszystkich znać - powiedział prof. Sady dziennikarzom. Dodał, że z ocen okresowych poszczególnych pracowników wynika, że mężczyzna niczym szczególnym się nie wyróżniał, ani pozytywnie ani negatywnie.

Prof. Sady pytany, czy do władz uczelni docierały wcześniej niepokojące sygnały dotyczące pracownika Katedry Chemii i Fizyki, powiedział: Gdybyśmy mieli takie sygnały, na pewno od razu byłaby reakcja; jest mi trudno cokolwiek powiedzieć, gdyż dla mnie i całej społeczności akademickiej jest to również olbrzymie zaskoczenie.

Reklama

Według rektora jest mało prawdopodobne, aby środki chemiczne, którymi dysponował podejrzany mężczyzna, były uzyskiwane na uczelni. Zaznaczył, że ich pozyskiwanie i obieg kontrolowane są fakturami i specjalną dokumentacją. Rektor zapowiedział, że zarządzona zostanie kontrola wykorzystania na uczelni tego typu chemikaliów.

Z ogólnego rozeznania i wiedzy, jaką mam, to tego typu środki chemiczne można zdobywać nie tylko na uniwersytecie, ale gdziekolwiek indziej, kupując w małych ilościach odczynniki, które mogą służyć do jakiejś syntezy - zaznaczył prof. Sady.

Według niego nauczyciele akademiccy, którzy specjalizują się w określonych dziedzinach nauki, muszą być specjalistami. Skoro on pracował w zakresie chemii, to wiedzę posiadał, natomiast jak głęboką - to nie mnie oceniać - dodał.

Według mediów podejrzany to 45-letni adiunkt Brunon K.