Akt oskarżenia ma trafić do Sądu Rejonowego Warszawa-Praga - poinformował PAP w środę prok. Szymon Liszewski, naczelnik wydziału ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Dodał, że konieczne są tylko "drobne korekty techniczne" gotowego już aktu oskarżenia.

Reklama

Tymczasem "Gazeta Wyborcza" na swych stronach internetowych podała, że akt już wysłano.

Pod koniec maja 42 osoby aresztowano w sprawie przemytu i handlu narkotykami na dużą skalę. CBŚ zatrzymało m.in. "szalikowców" z grupy "Teddy Boys 95" i członków tzw. gangu Szkatuły. W latach 2008-2011 mieli oni brać udział w przemycie narkotyków w państwach UE, w tym Polski, i wprowadzaniu ich do obrotu. W sumie chodzi o 3,7 tony marihuany, ponad 500 kg amfetaminy, 300 kg kokainy i blisko 250 kg heroiny - informowała wtedy prokuratura.

Potem postępowanie zostało podzielone; jednym z wyodrębnionych wątków była sprawa S. Jest on oskarżony w sprawie kupna w maju 2010 r. kilograma amfetaminy. Drugi zarzut dotyczy przygotowania do "wprowadzenia do obrotu" 5 kg amfetaminy. Ponadto S. ma też dwa zarzuty ukrywania dowodów osobistych innych osób.

Reklama

Liszewski potwierdził, że oba zarzuty narkotykowe oparto na zeznaniach świadka koronnego (Marka H., ps. "Hanior", handlarza narkotyków). "To typowa sytuacja +jeden na jeden+: ktoś twierdzi, że sprzedał narkotyki, ktoś inny zaprzecza, by kupił" - powiedział prokurator. "My daliśmy wiarę świadkowi koronnemu, co oceni sąd" - dodał.

Podkreślił, że z chwilą gdy akt oskarżenia zostanie zarejestrowany w sądzie, to właśnie sąd będzie miał prawo decydować o areszcie S. Od maja br. S. przebywa w areszcie, którego termin upływa w drugiej połowie stycznia 2013 r. Śledczy zaprzeczali wcześniej, by zatrzymania pseudokibiców miały związek z tym, że na początku czerwca zaczynało się w Polsce Euro 2012.

Obrońca Piotra S. mec. Krzysztof Wąsowski mówił wtedy PAP, że jego klient uważa, że był taki związek. Adwokat dodawał, że S. nie był członkiem "Teddy Boys". Prawnik wnosił o uchylenie aresztu, bo według niego nie istnieje obawa matactwa, skoro wszystkich podejrzanych zatrzymano; można też stosować wobec S. inne niż areszt środki zapobiegawcze. Sąd oddalał zażalenia na areszt.

Reklama

Grupa "Teddy Boys 95" to najbardziej radykalna, obok "Turystów", bojówka "szalikowców" Legii. Nieoficjalnie wiąże się ją z licznymi "ustawkami" - bójkami z pseudokibicami innych drużyn oraz "zadymami" na stadionach - także poza granicami Polski. W październiku 2011 r. CBŚ zatrzymało pięć osób z tej bojówki za przemyt narkotyków z Holandii.

W maju 2011 r. warszawska prokuratura rejonowa wysłała do sądu akt oskarżenia przeciw "Staruchowi" za uderzenie w kwietniu 2011 r. w twarz piłkarza Legii Jakuba Rzeźniczaka po przegranym meczu. Grozi za to do roku więzienia. Zdarzenie zarejestrowała kamera, a nagranie opublikowano w internecie, pokazały je także media. Piotr S. nie przyznał się w tej sprawie do winy.

"Staruch" został też zatrzymany przez policję w czasie akcji przeciw chuliganom, którzy brali udział w zamieszkach 3 maja 2011 r. na stadionie w Bydgoszczy, po finałowym meczu Pucharu Polski. W związku z tą sprawą S. usłyszał zarzut wtargnięcia na murawę; zastosowano wobec niego dozór policyjny.

W czerwcu 2011 r. prawomocny zakaz stadionowy wobec Piotra S. orzekł warszawski sąd. Sprawa dotyczyła zdarzeń z października 2009 r., gdy przed meczem Legii spiker prosił o uczczenie chwilą ciszy pamięci zmarłego Jana Wejcherta, jednego z założycieli ITI. "Staruch", jako wodzirej kibiców, zaintonował wtedy okrzyk: "Jeszcze jeden!", adresowany do Mariusza Waltera, drugiego ze współwłaścicieli. Ochroniarze siłą wyprowadzili go ze stadionu.

S. był już karany za rozbój. W grudniu 2011 r. przed stołecznym sądem rejonowym poddał się karze dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat za taki czyn.

Przez swoich sympatyków oraz część polityków prawicy jest on uznawany za "więźnia politycznego". To typowa sprawa kryminalna, która nie wiem czemu nabiera jakiegoś niebotycznego wymiaru - powiedział PAP Liszewski. Jakiekolwiek kwestie pozaprocesowe nie mają tu znaczenia" - zapewnił.