Doniesienie o podejrzeniu przestępstwa złożył były działacz kopalnianej "Solidarności", który chciał być szefem komisji zakładowej. Kiedy mu się nie udało, napisał zawiadomienie do prokuratury. - Ten człowiek został przesłuchany i złożył tak dokładne i obszerne zeznania, że wszczęliśmy dochodzenie - mówi jeden ze śledczych.

Reklama

Sprawa dotyczy m.in. weekendowych wyjazdów, imprez i szkoleń organizowanych przez komisję zakładową "S". Prokuratorzy podejrzewają, że działacze zwracali się do dyrekcji kopalni o sfinansowanie wyjazdów i imprez, które w ogóle się nie odbyły, a jeśli już, to liczba uczestników była mniejsza niż deklarowana w dokumentacji. Związkowe wnioski miały być fałszowane, podobnie jak dołączane do nich faktury. W ten sposób z kopalni mogło wypłynąć nawet kilkaset tysięcy złotych.

Ryszard Nadolski, szef kopalnianej "Solidarności", zapewnia, że dopiero teraz dowiaduje się o sprawie. - Słyszałem plotki, że koledzy z innych związków jeżdżą na fikcyjne wycieczki. Tyle że ja się plotkami nie zajmuję - powiedział.

Zapewnił, że jego związek bardzo rzetelnie podchodzi do kwestii finansowych i niemożliwe, aby ktoś posługiwał się fikcyjnymi dokumentami, starając się o wsparcie z funduszu socjalnego.


Tymczasem Kompania Węglowa, do której należy Sośnica-Makoszowy, wszczęła już własne postępowanie wyjaśniające. - Po jego zakończeniu wyciągniemy wnioski oraz odpowiednie sankcje - zapowiada Zbigniew Madej, rzecznik spółki, i podkreśla, że KW ściśle współpracuje w tej sprawie z prokuraturą.

Reklama

Pytany, czy to prawda, że dyrekcja kopalni już wcześniej miała sygnały o nieprawidłowościach, Madej zarzeka się, że to były pojedyncze informacje i nie zostały zlekceważone.

- Nie możemy prowadzić działań operacyjnych i śledczych, dlatego nie udało się wszystkiego wyjaśnić - mówi rzecznik KW.

To już kolejna w górnictwie afera z wyłudzaniem na podstawie sfałszowanych dokumentów pieniędzy z funduszy socjalnych. Półtora roku temu oskarżono o to prawie 200 górników z kopalni Zofiówka, którzy wyłudzili 300 tys. zł. W kopalni Jankowice w taki sposób wypłynęło ponad 700 tys. zł.