Biegli zarzucają im błędy, niekompetencje w diagnozie i odsyłanie dziecka z miejsca na miejsce. Przed warszawskim sądem rejonowym rozpoczęły się przesłuchania sześciu lekarzy w związku ze śmiercią 3,5-letniego Jasia Olczaka. Chłopiec zmarł ponad cztery lata temu na sepsę, której nie potrafili zdiagnozować medycy.

Reklama

Wyjaśnieniom przysłuchuje się matka Jasia - Anna Kęsicka. Jak podkreślała przed rozpoczęciem rozprawy, przyszła tu po sprawiedliwość. Dla lekarzy nie chce więzienia, a zakazu wykonywania zawodu. Jak dodała, kara powinna być przestrogą dla medyków, którzy nie dopełniają swoich obowiązków. To olbrzymia walka ze środowiskiem, które twierdzi, że nie da się z nim wygrać - powiedziała matka Jasia.

Okręgowy Sąd Lekarski do tej pory ukarał dyscyplinarnie tylko troje lekarzy, dwoje upomniał, jeden dostał naganę. Żaden nie został odsunięty od leczenia.
Lekarze postawieni przed sądem karnym są oskarżeni o narażenie Jasia na niebezpieczeństwo utraty życia. W sali sądowej zjawiła się trójka z nich. Sąd zarządził zakaz publikacji wypowiedzi oskarżonych.