Nie było żadnych podstaw do dyscyplinarnego zwolnienia. I dlatego Ministerstwo Zdrowia musi przywrócić sekretarkę do pracy - orzekł sąd. - Cała ta sytuacja była nieporozumieniem, za które pani Zofia Szczepańska nie ponosi odpowiedzialności - mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia. Zaznaczyła, że aby rozwiązać umowę o pracę w trybie dyscyplinarnym, musi dojść do rażącego przewinienia pracownika. Tymczasem takiego przewinienia nie było.

Reklama

Zofia Szczepańska, sekretarka kilku kolejnych wiceministrów, wypełniła wniosek o urlop na czas od 26 marca do 6 kwietnia. Trzy tygodnie przed urlopem zawiadomiła o nim swoją formalną przełożoną Danutę Michalczak, dyrektor biura ministra potem wręczyła pismo woźnej ministerstwa, jak zawsze.

Po powrocie z urlopu dyrektor Marcin Antoniak poinformował Szczepańską, że samowolnie opuściła pracę, za co należy jej się zwolnienie w trybie natychmiastowym. Zaproponował by sama się zwolniła. Szczepańska taki wniosek wypełniła. Gdy następnego dnia go wycofała, dyrektor generalny wręczył jej dyscyplinarkę.

Okazało się, że według ministerstwa wniosek o urlop był niekompletny i nieważny. Jednak w sądzie urzędniczka z działu kadr nie potrafiła przekonująco wyjaśnić, dlaczego wniosek o urlop leżał 19 dni w segregatorze spraw bieżących. Dyrektor biura ministra Danuta Michalczak zeznała, że nie wiedziała, że powódka idzie na urlop. Sama pani wiceminister Agnieszka Pachciarz mówiła z kolei, że Szczepańska powiedziała, że nie będzie jej w pracy, ale nie powiedziała, że idzie na urlop.

Reklama

Sąd uznał, że nikt nie poinformował Szczepańskiej, że we wniosku brakuje parafki dyrektorki, choć przychodziła do pracy jeszcze trzy tygodnie po jego złożeniu. Nikt też nie skontaktował się z nią podczas jej rzekomo nieusprawiedliwionej nieobecności. Urzędnicy ministerstwa twierdzili, że nie znali numeru telefonu. To jednak nie przeszkodziło im wezwać jej telefonicznie po odbiór dyscyplinarki.

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia po roku i dwóch miesiącach od zwolnienia przywrócił Zofię Szczepańską do pracy. Wyrok sądu się uprawomocni, jeśli ministerstwo nie złoży odwołania.