W szpitalu przy Szaserów zmarł człowiek, który podpalił się przed Kancelarią Premiera - informuje RMF FM. Mężczyzna trafił w ręce lekarzy w bardzo ciężkim stanie. Miał ponad poparzone ponad 60 proc. powierzchni ciała, mocno uszkodzoną krtań i drogi oddechowe. Przez cały czas był intensywnie leczony, mimo tego nie udało się go uratować - mówi gazecie.pl ppłk Grzegorz Kade, rzecznik Wojskowego Instytutu Medycznego.

Reklama

Andrzej F. przyjechał z Kielc do Warszawy w dniu demonstracji Solidarności. Przez kilkadziesiąt minut chodził w okolicy Kancelarii Premiera, potem wyjął z torby butelkę z benzyną, wylał ją na siebie i podpalił. Policjanci ustalili, że mężczyzna był w fatalnej sytuacji finansowej - zarówno on, jak i jego żona stracili pracę.