IXX Przystanek Woodstock nie minął bez echa. Znany ze "Szkła Kontaktowego" Grzegorz Miecugow został bezpardonowo zaatakowany przez jednego z festiwalowiczów. W czasie woodstockowego wydania satyrycznego programu TVN24 na na scenę wdarł się młody mężczyzna i uderzył dziennikarza, prowokując ogólnopolską dyskusję na temat przemocy skierowanej przeciwko pracownikom mediów.

Gdy opadł kurz i sprawa przycichła, do redakcji dziennik.pl przyszedł mail. W zupełnie innej sprawie...

Jedna z uczestniczek festiwalu poprosiła nas o usunięcie zdjęcia z galerii z Kostrzyna nad Odrą. Powód? Dziewczyna wystąpiła na nim toples. Zdjęcie usunęliśmy, a przy okazji porozmawialiśmy z młodą festiwalowiczką.

DZIENNIK.PL: To był pierwszy raz na festiwalu?

Maturzystka: Nie, to mój czwarty wyjazd. Pierwszy raz pojechałam do Kostrzyna, jak miałam 15 lat.

To chyba zdawała sobie pani sprawę, że co roku na miejscu są fotoreporterzy i polują na nagie festiwalowiczki?

Tak, ale... wie pani, jak to jest. Przez te trzy dni w roku człowiek chce się wyszaleć i niekoniecznie ma ochotę być bohaterem na czołówkach portali. Nie wiedziałam, że ktoś zrobi mi zdjęcie i ono powędruje na pierwsze strony.

Rodzice widzieli zdjęcia "toples" córki?

Nie. I dzięki Bogu, bo matka koleżanki już je widziała. Mam chłopaka informatyka, który zajmuje się kasowaniem zdjęć kompromitujących ludzi, więc załatwiamy to razem. Staramy się je usunąć jak najszybciej.

Zdjęcia trafiły do agencji, każdy ma szanse je kupić i opublikować. Może trzeba było się nie rozbierać?

Gdybym nie chodziła do szkoły, to wszystko by mi zwisało. Uczę się w szkole o profilu informatycznym. Koledzy cały czas siedzą przy komputerach, jak któryś to znajdzie, to będę miała spalony cały rok. A to przecież matura za pasem. Chociaż słynny Oskar już mnie podsumował: lewacy tak mają.

Ten Oskar W. - skąd się znacie?

Poznaliśmy się przed tegorocznym przystankiem. To on pierwszy do mnie napisał. Spotkaliśmy się w Białymstoku parę dni przed wyjazdem. Z początku zrobił na mnie i moim koledze dobre wrażenie, dostałam nawet od niego kanapki, bo powiedział, że nie chce, żebym się truła w McDonaldzie. Dużo dyskutowaliśmy na różne życiowe tematy, także te niebezpiecznie, czyli polityczne. Skończyło się na bójce.

Jak to?

Spotkaliśmy się w pociągu powrotnym z Woodstocku. Gdy wszyscy znajomi wysiedli, to zaczęłam chodzić po pociągu. I nagle widzę znajomą gębę. Oskar. Pytam: Oskar jak się bawiłeś? A on - nie wiem, czy przy kolegach chciał "przykozaczyć" - zaczął się chwalić. "Miecugowa pobiłem. Uderzyłem go z całej siły" - chwali się. Ja o niczym nie wiedziałam, więc zaczęłam pytać o szczegóły. Pokazał nadgarstki i ślady od kajdanek, powiedział, że był 24 godziny "na dołku". Był dumny z siebie. Szczycił się z tym. Zaczęłam w końcu na niego krzyczeć: Co ty narobiłeś? Ośmieszyłeś siebie, dziennikarza, to hańba dla Podlasia! I tak, od słowa do słowa, zaczęliśmy się bić. Przyszła pozostała garstka Woodstokowiczów, którzy jeszcze jechali pociągiem. Oskar nie zwracał uwagi na to, czy bije chłopaka, czy dziewczynę.

Nic się nikomu nie stało?

Nie, miałam kilka siniaków.

A ktoś stanął w pani obronie?

Tak, tłukło się nas kilkoro.

Czyli regularna bójka?

Powiedzmy, ale Oskar był sam. Jeśli człowiek odważy się robić takie rzeczy, to musi się liczyć, że to się nie spodoba. Wszystkich nazwał potem lewakami. A po powrocie wyrzucił nas z listy znajomych, uciął kontakty.

Ciekawe te pani festiwalowe znajomości...

Ale tam można poznać też fantastycznych ludzi. Do tej pory mam kontakt ze znajomymi, których spotkałam w czasie pierwszego festiwalu. A jedna koleżanka z chłopakiem poznanym na Przystanku Woodstock wzięła nawet ślub i mają już dziecko. Ja mam inne plany niż żeniaczka i stanie przy garach. W tym roku matura, a potem planuję zwiedzać Europę autostopem.

Woodstock to mój drugi dom, tam nikt nie wytyka palcami. Czuję się na równi z każdym - żółtym, czarnym, grubym, chudym. Nie liczy się kolor skóry i ilość pieniędzy w portfelu, ale to, co człowiek ma w sercu. Nie ważne, czy leży pijany na ulicy. Gdy komuś trzeba pomóc, bo nie ma gdzie spać, to zawsze znajdzie się osoba, która poda rękę. W życiu codziennym trudno to zaobserwować.

* imię i nazwisko rozmówczyni do wiadomości redakcji