Stan 10-letniego chłopca, który zatruł się muchomorem sromotnikowym jest dobry. Profesor Joanna Pawłowska z Centrum Zdrowia Dziecka powiedziała dziennikarzom, że chłopczyk jest przytomny, rozmawia, je samodzielnie, a wyniki jego badań się poprawiają. Jest szansa, że będzie mógł wyjść ze szpitala w następnym tygodniu.

Reklama

Profesor Pawłowska wyjaśniła, że przy zatruciu muchomorem sromotnikowym wszystko zależy od ilości zjedzonego grzyba. Jeden duży kapelusz - to z pewnością dawka śmiertelna. Jeżeli ktoś zje fragment kapelusza, toksyna niszczy wątrobę, ale nie powoduje 100-procentowej martwicy. Joanna Pawłowska podkreśliła, że wątroba ma bardzo dużą zdolność regeneracji. Nawet po takim toksycznym uszkodzeniu może się odbudować i normalnie funkcjonować. Chłopiec był leczony farmakologicznie, w jego przypadku transplantacja nie była brana po uwagę.

Wczoraj chłopiec został przewieziony do szpitala z podejrzeniem zatrucia muchomorem sromotnikowym. 10-latek to już drugie dziecko, które trafiło ostatnio do Centrum Zdrowia Dziecka z powodu zatrucia muchomorem sromotnikowym. Czterolatka, która znalazła się w szpitalu wcześniej musiała przejść przeszczep wątroby.. Dziecko nadal przebywa w szpitalu. Lekarze od lat apelują, żeby nie dawać dzieciom do jedzenia grzybów. Doktor Piotr Czubkowski przypomina, że robiąc to ryzykujemy ich zdrowiem.