Dyrektor aresztu Robert Bulak zrozumiał, że arcybiskupowi zależy na dyskrecji. Do spotkania doszło więc nie w sali widzeń, ale w gabinecie dyrektora. Rozmowa trwała około godziny.

Marcin Kącki zbierając materiały do książki "Maestro" spytał szefa i dyrygenta chóru "Polskie słowiki" o cel tej wizyty.

Reklama

Ja też byłem tym zaskoczony. Mówiłem do niego per ekscelencjo i nie rozmawialiśmy o mojej sprawie, ale o muzyce, sprawach bieżących. Zawsze byłem w kurii mile widziany, miałem tam otwarte drzwi - odpowiedział wymijająco Wojciech Krolopp.

Mimo, że był ateistą, Krolopp zorganizował w Kościołach ponad 300 koncertów. Zadowolenia z tego faktu nie krył abp Gądecki czemu dał wyraz w liście do dyrygenta na pół roku przed jego zatrzymaniem.

Pan dyrektor Wojciech A. Krolopp wraz z chórem Polskie Słowiki podjął się dzieła bardzo trudnego. Nie jest bowiem rzeczą łatwą wprowadzić w świat muzyki dawnej dzieci i młodzież, która często po raz pierwszy miała okazję zetknąć się na żywo z wielkimi dziełami polskiej i światowej chóralistyki (...) Pragnę wyrazić moją szczególną wdzięczność za wkład chóru w życie Kościoła poznańskiego. Wierzę, że podjęty trud będzie owocować w sercach ludzi umiłowaniem piękna, które pomaga nam zbliżyć się do Boga - pisał m.in. duchowny.

Reklama

Krolopp za swoje koncerty w Kościołach nie brał pieniędzy. Chłopcy z chóru sprzedawali jednak w świątyniach płyty. W zamian za możliwość dorobienia dyrygent domagał się seksualnego posłuszeństwa.

Kąckiemu nie udało się dowiedzieć po co abp Gądecki bez rozgłosu spotkał się z Kroloppem.

Reklama

Jego Ekscelencja nie będzie wypowiadał się na zaproponowany temat - usłyszał od sekretarza kurii.

Wojciech Krolopp miał utrzymywać kontakty także z innymi hierarchami - podaje gazeta.pl. Listy do dyrygenta skazanego za pedofilię pisał m.in. kard. Henryk Gulbinowicz. Proszę przyjąć wyrazy czci i dar modlitwy - pisał duchowny i tytułował Kroloppa "profesorem". Pytany o to kardynał stwierdził, że Kroloppa nie pamięta.