Przypadkiem ostrzelanego pacjenta zajmie się teraz specjalna komisja psychiatrów. Lekarze zastanowią się czy Janusz K. nie powinien zostać oddany w ręce policji.

Reklama

Mężczyzna sam zgłosił się do szpitala - wyjaśnia dyrektor placówki - Stanisław Kracik. Mówił, że jest obserwowany przez uzbrojonych ludzi, że coś mu grozi. Lekarze zakwalifikowali to jako rodzaj urojeń. Tymczasem okazało się, że gangster traktował szpital jako miejsce, w którym może się schować.

Jak dodaje Stanisław Kracik, pacjenci szpitala po strzelaninie są w szoku. Nie chcą spać w łóżkach ustawionych pod oknami.

Jak zapewnia dyrektor Kracik, mimo trudności szpital pracuje normalnie. Pozostali pacjenci z oddziału, na którym doszło do strzelaniny są pod opieką psychologów.
Policja szuka sprawcy zamachu. Prawdopodobnie strzelanina była wynikiem porachunków przestępczych.


Reklama

Janusz K., pseudonim "Bokserek" trzy miesiące temu próbował wnieść broń do samolotu, a kilka lat temu był oskarżony o udział w gangu "Marchewy”. Znany w świecie kryminalnym Janusz K. twierdzi, że to zdarzenie nie ma związku z jego osobą i odmówił przyznania mu policyjnej ochrony. Policja pilnuje jednak indywidualnej sali w której obecnie przebywa.