W związku z wynikami statystycznymi powszechnych jednostek organizacyjnych prokuratury za I półrocze 2013 r. (...) polecam podjęcie wzmożonych działań w trybie nadzoru służbowego w celu zapewnienia sprawnego przebiegu prowadzonych i nadzorowanych postępowań przygotowawczych i spowodowania ich zakończenia w możliwie najkrótszym czasie. Tak brzmi oficjalne pismo prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta wysłane do prokuratur w całym kraju.
Wszystko po to, by poprawić statystyki. W I półroczu 2013 r. zmniejszyła się bowiem liczba zakończonych postępowań. Nastąpił też spadek efektywności ścigania i wzrost liczby spraw długo trwających.
Takie naciski to drastyczna zmiana postawy prokuratora generalnego. Jeszcze w lipcu na łamach Dziennika Gazety Prawnej zarzekał się, że uczula prokuratorów okręgowych i apelacyjnych, aby nie naciskali na podwładnych pod koniec okresów statystycznych. Jest to ze szkodą dla jakości. Sam zaobserwowałem, że postępowania zakończone pod koniec okresu statystycznego wykazują większą słabość niż te kończone poza tymi okresami - zapewniał.
Prokuratorzy, którzy zapoznali się z pismem Seremeta, pukają się w głowę. Polecenie kończenia spraw może rzutować na jakość podejmowanych decyzji. W statystycznym szaleństwie numerek sprawy staje się ważniejszy niż stojący za nim ludzki problem. Skąd wzięły się gorsze wyniki? Śledczy mówią, że jest coraz więcej skomplikowanych spraw. Mają coraz więcej obowiązków biurokratycznych związanych ze sprawozdawczością. Ponadto nakazano im obsadzanie w sądzie posiedzeń dotyczących dobrowolnego poddania się karze, w których do tej pory nie uczestniczyli.
Reklama