W 2010 r. Ministerstwo Sprawiedliwości postanowiło zamówić dla siebie i sądów zintegrowany system rachunkowości i kadr. Miał zastąpić starsze systemy wykorzystywane w obszarach finansów, kadr i płac. Umożliwić scentralizowany dostęp do danych operacyjnych nie tylko w samym ministerstwie, ale także w sądach. Założono, że nawet połowę czynności związanych z zarządzaniem kadrami uda się dzięki niemu zautomatyzować, a co za tym idzie przyspieszyć pracę urzędników i ułatwić dostęp do informacji publicznej. Plany były tak ambitne, że ministerstwo postanowiło ułatwić sobie sprawę zamawiania systemu.
W kwietniu 2010 r. zorganizowało konkurs na opracowanie koncepcji budowy i wdrożenia systemu. Co ciekawe, nagrodą w tym konkursie było zaproszenie do negocjacji na wdrożenie zaplanowanego systemu, i to negocjacji z wolnej ręki, czyli bez przetargowych obostrzeń. W konkursie wystartowały cztery firmy, a najwięcej punktów dostało S&T Services i automatycznie to ta właśnie spółka podpisała umowę na wykonanie systemu, dostarczenie niezbędnego sprzętu i przeszkolenie kadr. Łącznie za 5,28 mln euro (22,2 mln zł) przyznanych z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki.
Kontrakt podpisano w 2011 r., ale dopiero pod koniec 2013 r. zainteresował się nim Urząd Zamówień Publicznych i ocenił: prawo zostało złamane. Choć ustawa o zamówieniach publicznych pozwala na organizację konkursów i w ramach nagrody dopuszczanie wygranej firmy do negocjacji, ale tylko wtedy, gdy zamawiana jest usługa, a nie, jak tu, w jedno połączono usługi stworzenia opracowania, wdrożenia go, przeszkolenia pracowników i przygotowanie bazy sprzętowej.
Opinię UZP kilka dni temu poparła Krajowa Izba Odwoławcza. W orzeczeniu pisze: „Celem zamawiającego było uzyskanie nie tyle szczegółowego opracowania pracy konkursowej, na podstawie której możliwa byłaby realizacja zamówienia, ile zrealizowanie inwestycji w trybie zamówienia z wolnej ręki”. Czyli obejście prawa zamówień publicznych.
Reklama
Zamówienie to – jak potwierdził rzecznik CBA – jest jednym z czterech, w sprawie których biuro skierowało do warszawskiej prokuratury doniesienia o przekroczeniu uprawnień przez urzędników MS. Zadaliśmy resortowi pytanie, dlaczego zdecydował się na konkurs zamiast przetargu. „Orzecznictwo sądów powszechnych wskazywało jednoznacznie na możliwości zastosowania konkursu w projektach polegających na dostarczeniu dzieła będącego systemem informatycznym” – odpowiedział. Ministerstwo odwołuje się do wyroku sądu okręgowego w Warszawie dotyczącego konkursu realizowanego przez Komendę Główną Policji na budowę i wdrożenie Krajowego Systemu Informatycznego wraz z Centralnym Węzłem Polskiego Komponentu SIS II i VIS.
Reklama
To mało szczęśliwe wytłumaczenie, bo wdrażanie SIS II i VIS szło z ogromnymi problemami. SIS II budowany od 2005 r. kosztował kilkadziesiąt milionów euro i od początku miał ogromne opóźnienia. Miał być gotowy w 2007 r., przed wejściem Polski do strefy Schengen, potem termin przesunięto na 2009 r. Ostatecznie uruchomiono go w marcu 2013 r.
O sprawę zapytaliśmy byłego ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego. – Już w 2009 r., zaraz gdy zostałem ministrem, wystąpiłem do szefa CBA o nadzór nad zamówieniami informatycznymi w moim resorcie w ramach tarczy antykorupcyjnej. Za przetargi odpowiadali dyrektor generalny i podlegli mu logistycy z wieloletnim doświadczeniem. W 2011 r. trwające przetargi oraz realizację wcześniej rozstrzygniętych przejął mój następca – mówi DGP były minister. Jak wynika z naszych informacji, w wielu przypadkach resort miał zgodę od Urzędu Zamówień Publicznych na przeprowadzanie postępowań z wolnej ręki.
W podobny sposób resort sprawiedliwości zamówił inne systemy: Sawę, która miała ułatwić obsługę dokumentów i informacji w sądach powszechnych, oraz Centrum Świadczenia Usług Rejestrowych odpowiedzialne za tworzenie informatycznych rejestrów sądowych i udostępnianie danych firmom i obywatelom.
Zamówienie z wolnej ręki na system Sawa na ponad 33 mln zł otrzymała sopocka spółka Currenda należąca do Krajowej Rady Komorniczej. A Centrum Świadczeń Usług Rejestrowych za 136 mln zł, bez procedury przetargowej, miało stworzyć IBM Polska, firma, której już postawiono poważne zarzuty w związku z korupcją przy przetargach informatycznych. W przypadku Ministerstwa Sprawiedliwości takie zarzuty się nie pojawiły. Jak tłumaczy rzecznik CBA Jacek Dobrzyński, na razie złożono jedynie doniesienie o nieprawidłowościach, a szczegóły może wykazać dopiero śledztwo.