To pokłosie głośnej sprawy wyrzucenia Zbigniewa Rybczyńskiego z Centrum Technologii Audiowizualnych we Wrocławiu. Według szefa placówki, to między innymi twórca filmów animowanych odpowiada za nieprawidłowości finansowe w CeTA.

Reklama

Centrum jest nadzorowane przez ministerstwo kultury. Bogdan Zdrojewski mówi Radiu Wrocław, że pozew dotyczy nie tyle spraw finansowych, ile braku jego zgody na zatrudnienie żony artysty na kierowniczej funkcji w Centrum. - Pan Rybczyński się o to obraził. Uznał, że stanowisko kierownicze to nie dyrektorskie, czy dyrektorskie to nie kierownicze - powiedział minister kultury. Dodał, że rozprawa będzie dotyczyła tylko tej kwestii. - W mojej polityce nie ma zgody na żadną formę nepotyzmu - oświadczył Zdrojewski. Podkreślił, że podtrzymuje swą decyzję i będzie jej bronił w sądzie.

Tymczasem Zbigniew Rybczyński od ubiegłego roku twierdzi, że to on ujawnił nieprawidłowości w Centrum i teraz ponosi za to karę. - Minęło pół roku i właściwie się nic w tej mojej sprawie nie dzieje - powiedział artysta. Jego zdaniem, Centrum nie ma szans na rozwój. - To nie tylko marnowanie mojego życia, ale kupy pieniędzy, wielkiego potencjału i talentu młodych ludzi, którzy tam są zaangażowani - powiedział Zbigniew Rybczyński.

Rybczyński jest jednym z najbardziej utytułowanych polskich twórców filmowych. Oscara w 1983 roku zdobył za krótkometrażowy film animowany "Tango". Wtedy też zdecydował się wyemigrować do USA, gdzie pracował. Kręcił filmy z wykorzystaniem technik komputerowych, a także reżyserował teledyski, m.in. Micka Jaggera czy Johna Lennona.

Reklama