>>>Mariusz Błaszczak o egzorcyzmach przed Pałacem Prezydenckim: Są potrzebne, opętanych jest wiele osób

Reklama

Zaledwie 12 z 40 wyjętych ze smoleńskiej brzozy metalowych elementów trafiło do Polski. Reszta fragmentów została w Moskwie jako niepodzielne. Jak czytamy w "Naszym Dzienniku" zdecydował o tym przyjęty sposób podziału materiału dowodowego między stroną polską a rosyjską. Ujawnione i zabezpieczone fragmenty metalu, których fizyczny podział był możliwy - bez uszczerbku dla materiału dowodowego - podzielono na dwie części, z których jedną przekazano stronie polskiej, a drugą rosyjskiej. Te fragmenty, które nie nadawały się do podziału na dwie części, pozostały w dyspozycji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej - mówi gazecie podpułkownik Janusz Wójcik, p.o. rzecznika prasowego Naczelnego Prokuratora Wojskowej.

"Nasz Dziennik" dodaje, że sposób podziału próbek zaskakuje mecenasa Bartosza Kownackiego, pełnomocnika kilku rodzin poszkodowanych w katastrofie. W jego ocenie, ta sprawa dobitnie pokazuje, że rosyjski partner nie ma ochoty na współpracę. Szczególnie, że przez trzy lata rosyjscy śledczy nie przejawiali większego zainteresowania drzewem.

>>>Szef UOP kreśli scenariusz prawdopodobnego zamachu: Agenci powinni już nie żyć

Reklama