Kula w stalowych drzwiach do garażu przeszła na wylot. A trzeba przyznać, że to potężne drzwi - dwuwarstwowe, byle pocisk z wiatrówki nawet by ich nie drasnął. Wystrzału i odgłosów rozrywanego metalu nie słyszała ani Anna Bajdziak, ani jej mąż, ani teściowa. Tego dnia od rana razem z najstarszym synem wszyscy pielili truskawki.

Reklama

Zagon z grządkami jest tuż za domem, jakieś 150 metrów od podwórka ze wspomnianym garażem.

Następnego dnia rano Dariusz Bajdziak poszedł zatankować opryskiwacz i zobaczył otwór. Gdy pokazał żonie znaleziony w środku pocisk oboje zbledli. - Wiadomo co chwilę ktoś biegał do domu. A to do łazienki, a to, żeby coś zjeść. Przecież mogło dojść do tragedii! - denerwuje się kobieta.

Sprawę zgłosili na policję. Dowodzili, że ich zdrowie i życie zostało narażone. Nikt nie miał specjalnych wątpliwości, skąd pochodzi zbłąkana kula. Nieopodal Zosina (woj. lubelskie), w którym mieszkają Bajdziakowie jest strzelnica, prowadzona przez Zespół Szkół im. Kajetana hr. Kickiego w Sobieszynie.

Reklama

Postrzelać z kałasznikowa

W toku śledztwa ustalono, ze tego dnia na strzelnicy ćwiczyli ochroniarze z Konsalnetu. Biegły z Lublina w ekspertyzie balistycznej potwierdził, że znaleziony na stercie drewna w garażu pocisk pochodzi z "karabinka samoczynnego kaliber 7,62 mm, systemu kałasznikowa, na przykład AK, AKM, AKMS".

- Najprawdopodobniej ktoś wystrzelił poza kulochwyt - cytuje urzędowe pisma Anna Bajdziak i dodaje: Kto im dał w ręce kałasznikowa? To się nie mieści w głowie. Nawet we własnym domu człowiek nie może czuć się bezpieczny - dodaje. Pocisk wystrzelony z kałasznikowa ma zasięg nawet 3 km, a strzelnica jest po prostej linii oddalona o niespełna 1,5 km od gospodarstwa Bajdziaków.

Reklama

- Strzelnica nie ma ograniczeń, co do rodzaju używanej tam broni - mówi Krzysztof Ślósarz, dyrektor szkoły w Sobieszynie. Wszystko jest więc zgodne z prawem.

Dyrektor przyznaje, że na strzelnicy ćwiczą nie tylko uczniowie z klasy o profilu wojskowym na zajęciach z podstaw strzelectwa. - Mamy też podpisane umowy z myśliwymi czy policjantami. To jedyne takie miejsce w okolicy. Funkcjonariusze przyjeżdżają do nas aż z Siedlec czy z Radzynia - dodaje.

Uczniowie strzelają głównie z karabinków sportowych, ale już pracownicy ochrony sięgają po bardziej zaawansowany sprzęt. W Polsce żaden przepis nie zabrania właścicielom strzelnic udostępniania posiadanej broni maszynowej na zasadach komercyjnych.

O tym, że w Polsce - obok Czech i Szwajcarii - można sobie bez obaw postrzelać z broni automatycznej pisał nawet sprawca masakry w Oslo Andreas Breivik. W swoim manifeście pisał, jak to marzy o tym, by postrzelać sobie z kałasznikowa. W Polsce fanów strzelania z takiej broni nie brakuje. Wystarczy zajrzeć do sieci:

Wyobraź sobie... legendarna broń automatyczna produkcji radzieckiej, niosąca wszechobecne zniszczenie... i Ty. Sprawdź się podczas wyzwania, jakim jest strzelanie z kałasznikowa. (...) W trakcie nauki dokładnego celowania z broni oddasz 30 strzałów z Kałasznikowa CZ 858 o amunicji kaliber 7.62. Skoki adrenaliny, towarzyszące strzelaniu do celu zapewnią moc wrażeń - reklamuje wartą 155 złotych ofertę portal prezentymarzen.pl

Biznes na strzelnicy?

Sprawa zbłąkanej kuli w garażu Bajdziaków niedawno została umorzona. Po skardze rodziny śledztwo wznowiono i zdecydowano się przesłuchać nowych świadków. Sprawa jest w toku, prokuratura rejonowa w Rykach rozpatruje właśnie ich zażalenie.

Ale Bajdziakowa nieszczególnie liczy na korzystne rozwiązanie sprawy. -Komuś zależy, żeby ukręcić łeb sprawie. W końcu strzelnica to też biznes, a pozwolenia wydało kilka ważnych osób, które teraz nie chcą się narażać - mówi rozgoryczona.

Strzelnicę w Sobieszynie, która przez kilkanaście miesięcy stała pusta, teraz znów otwarto.

- Wszystkie normy są spełnione. Strzelnica przeszła kontrolę inspektora nadzoru budowlanego, który kazał poprawić osłonę słoneczną, czyli zadaszenie. Po wprowadzeniu zaleceń znów strzelnicę otworzyliśmy - mówi dyrektor szkoły. Zaprzecza, jakoby strzelnica była intratnym biznesem. Rocznie przynosi szkole przychody rzędu 2 tys. złotych.

- Bez tych pieniędzy szkoła sobie poradzi. Ale strzelnica funkcjonuje od lat. I do tej pory nic się nie stało. Wypadki chodzą po ludziach, a zamykanie strzelnicy to jak zamykanie drogi, bo ludzie na nich giną - tłumaczy Ślósarz.

Strzelnice od lat budzą jednak w Polsce kontrowersje. Przeciwko otwieraniu nowych obiektów wybuchają lokalne protesty. Mieszkańcy obawiają się hałasu wystrzałów, świstu pocisków i rykoszetów. Tłumaczą, że strzelnica może też obniżyć wartość ziemi, bo nikt nie będzie chciał kupić gospodarstwa w takim sąsiedztwie.