Do zdarzenia doszło dwa tygodnie temu, w piątek 3 października, jednak sprawa wyszła na jaw w ten weekend. 20-latek umieścił w sieci nagranie z interwencji strażników miejskich. Słychać na nim m.in. dźwięk używanego ręcznego miotacza gazu, uderzeń i intensywny kaszel oraz wymiotowanie mężczyzny.

Reklama

Grupka młodych ludzi siedziała na ławce na placu Wolności, po czym podjechał do nich radiowóz straży miejskiej. Z relacji 20-latka wynika, że funkcjonariusze zażądali od zgromadzonych dokumentów. Chłopak nie miał jednak ich przy sobie, choć - jak mówi - podał dane zgodne z prawdą.

UWAGA: W MATERIALE PADAJĄ NIECENZURALNE SŁOWA.

Trwa ładowanie wpisu

Następnie strażnicy zażądali, by wsiadł do radiowozu. Chcieli również, by 20-latek podpisał jakieś dokumenty. Koledzy zaczęli głośno zadawać pytania dlaczego, za co, itp. Ja też próbowałem uzyskać od strażników odpowiedź, skąd ich nagła interwencja w stosunku do mojej osoby. Zostałem wepchnięty do radiowozu i pojechaliśmy - relacjonował.

Reklama

Według mężczyzny, w trakcie przejazdu, rzekomo na policję, strażnicy trzykrotnie żądali podpisania dokumentów. Zatrzymany odmawiał, po czym funkcjonariusze użyli wobec niego miotacza gazu. Zostałem również pobity pałką i skopany - twierdzi 20-latek. Ostatecznie radiowóz zatrzymał się przy szpitalu, gdzie wyrzucono mężczyznę.

Tymczasem komendant straży miejskiej Grzegorz Grondys w przekazanym raporcie zaznacza, że funkcjonariusze podjęli interwencję w stosunku do grupy osób zakłócającej spokój i porządek publiczny. Najbardziej agresywny mężczyzna ubliżał strażnikowi, nie stosował się też do wydawanych poleceń. Został obezwładniony i umieszczony w radiowozie. Podczas przewożenia uderzał głową w ściany pojazdu. Mężczyzna został przewieziony do szpitala na badania - czytamy w raporcie komendanta szczecinieckiej straży miejskiej.

Reklama

20-latek złożył zażalenie na działanie funkcjonariuszy oraz doniósł na policję i do prokuratury. Jak teraz informuje komendant Grzegorz Grondys, śledztwo prowadzi policja pod nadzorem prokuratury. Jeżeli okaże się, że strażnicy dopuścili się przekroczenia prawa, wówczas wobec nich zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje służbowe do wydalenia ze służby włącznie - zapewnił portal temat.net Grzegorz Grondys.

Informacyjna Agencja Radiowa próbował skontaktować się ze strażą miejską w Szczecinku. Poinformowano nas jednak, że dziś komendant jest nieobecny, a osoba, z którą rozmawialiśmy, nie może przekazać jego prywatnego numeru telefonu. Straż ma wypowiadać się w tej sprawie dopiero w poniedziałek.

CZYTAJ TAKŻE: Straż miejska może karać kierowców? Sąd Najwyższy zdecydował o mandatach>>>