Choć na pierwszy rzut oka jest to pytanie z kategorii political fiction, postanowiliśmy sprawdzić, na ile realne jest to, że Polska doczeka się własnej broni atomowej. Nasze pytania rozpoczęliśmy od Ministerstwa Obrony Narodowej. - W MON nie prowadzi się żadnych prac związanych z posiadaniem broni atomowej. ‎Nie przewiduje się prowadzenia tego typu prac w przyszłości - wyjaśnia w rozmowie z dziennik.pl płk Jacek Sońta, rzecznik prasowy MON.

Reklama

Mimo to nie poddaliśmy się. Co by było, gdyby nagle rządzący Polską zmienili zdanie i uznali, że bomba atomowa jest nam niezbędna? Podobne pomysły zgłaszał kandydat na prezydenta Stan Tymiński już ponad 20 lat temu. Wyobraźmy sobie sytuację, że nagle do naszych naukowców przychodzą tajemniczy panowie z jeszcze bardziej tajemniczych służb i zadają pytanie: ile czasu trzeba byśmy skonstruowali bombę atomową? - To jest bardzo złożony problem pod względem technologicznym. Złożony, ale to nie znaczy, że taki, z którym byśmy sobie nie poradzili - wyjaśnia prof. Andrzej Korejwo, fizyk jądrowy z Uniwersytetu Łódzkiego. - Zasady funkcjonowania tego typu ładunków są doskonale znane od lat, ale diabeł tkwi w szczegółach. By skonstruować taką bombę potrzebowalibyśmy co najmniej kilku lat. Jeśli chodzi o koszty, to nie podejmę się takich szacunków. Ale mówimy tu co najmniej o setkach milionów złotych - dodaje naukowiec.

Oprócz linii technologicznych, których obecnie nie mamy, do stworzenia bomby atomowej potrzebny jest wzbogacony uran. - Kupno uranu naturalnego nie jest dziś większym problemem, na świecie wydobywa się go stosunkowo dużo. Z kolei technika wzbogacania uranu też jest bardzo rozpowszechniona i to nie jest jakoś szczególnie tajemnicze - stwierdza prof. Korejwo.

Warto jednak pamiętać, że jedyny dziś reaktor jądrowy o dźwięcznym imieniu Maria działa w Narodowym Centrum Badań Jądrowych w podwarszawskim Świerku i w przyszłym tygodniu będzie obchodził swoje 40 urodziny. - Zajmujemy się wykorzystywaniem energii jądrowej tylko do celów pokojowych. Nasz reaktor służy do wytwarzania neutronów i produkcji radiofarmaceutyków pomocnych w terapiach onkologicznych - mówi Marek Sieczkowski, rzecznik NCBJ. Warto przypomnieć, że swego czasu mieliśmy 6 takich reaktorów.

Reklama

Ale nawet jeśli już posiadamy odpowiednią technologię i wyprodukujemy bombę, wciąż pozostaje jeszcze poważny problem: jak dostarczyć tę bombę na terytorium potencjalnego wroga? - Sama zdolność do opracowania ładunku nuklearnego to połowa drogi. Musielibyśmy rozwijać technologie rakietowe, które byłyby w stanie przenieść taki ładunek na kilkaset kilometrów - tłumaczy Mariusz Cielma, redaktor naczelny portalu dziennikzbrojny.pl. - Warto tu zaznaczyć, że amerykańska broń jądrowa jest między innymi w Niemczech i w Turcji. A samoloty F-16, którymi dysponują nie mający broni jądrowej Holendrzy, Niemcy czy Włosi są przystosowane do przenoszenia broni jądrowej - dodaje ekspert do spraw uzbrojenia.

Polskie F-16 też mogłyby zostać przystosowane do przenoszenia bomb atomowych.

Jednak gdybyśmy zdołali bombę atomową zbudować i przystosowalibyśmy do przenoszenia broni jądrowej nasze F-16 (w zbudowanie rakiet nie ma co wierzyć), to pozostaje jeszcze jedna, chyba najważniejsza kwestia. - Polska podpisała traktat o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT). Gdybyśmy złamali swoje zobowiązania, stalibyśmy się międzynarodowym pariasem jak na przykład Korea Północna. Wysiłki zmierzające do tego, by kolejne państwa nie posiadały tego typu broni są na arenie międzynarodowej bardzo intensywne - tłumaczy Jacek Durkalec z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Jest wiele państw, które są tak zwanymi państwami progowymi, czyli mają potencjał do budowy broni. To między innymi Korea, Japonia czy Niemcy. Ale nie dążą one do budowy broni. Gdyby Polska chciała zbudować broń, byłaby pod ekstremalną presją polityczną i znalazła się w sytuacji podobnej do obecnej sytuacji Iranu. Pytaniem jest, czy posiadanie własnej broni uczyniłoby Polskę bezpieczniejszą. Proszę pamiętać, że NATO jest sojuszem jądrowym. A my, jako kraj członkowski, mamy pewien wpływ na kształtowanie polityki nuklearnej. W różnych dokumentach sojuszniczych można przeczytać, że najwyższą gwarancją bezpieczeństwa są siły nuklearne - podkreśla ekspert w rozmowie z dziennik.pl.