Kawałek prezydenckiego samolotu, który rozbił się przed pięcioma laty przywiózł ze Smoleńska jeden z mieszkańców. Umieszczono go w gablotce, na pamiątkowej tablicy, wczoraj odsłonięto i poświęcono. Sprawą zajmie się Naczelna Prokuratura Wojskowa. Zbada pochodzenie tego przedmiotu i określi jego wartość dowodową dla prowadzonego śledztwa.

Reklama

To śmieszne, że z tego robi się taką aferę - mówi Radiu Gdańsk pomysłodawca pomnika w Kościerzynie - Kazimierz Maszk. Tłumaczy, że osoba który w zeszłym roku znalazła fragment samolotu w pniu brzozy, działała w dobre wierze.

Władze miasta także nie mają sobie nic do zarzucenia. Jak mówi asystent burmistrza Jacek Konkol nie była to uroczystość samorządowa, ale lokalne władze wzięły udział w uroczystościach, by uczcić ofiary katastrofy z 2010 roku.

Fragment Tupolewa ma wymiary 5 na 10 centymetrów. Na tablicy poświęconej ofiarom katastrofy w Kościerzynie umieszczono także drugą małą gablotkę. W niej jest ziemia, którą przywieziono ze Smoleńska.

Reklama