W dniu upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. pieniądze zbierali członkowie Komitetu Społecznego Budowy Pomników. Za przekazywane datki wydawane są cegiełki w nominałach: 10 zł, 20 zł, 50 zł, 100 zł, 500 zł i 1000 zł.

Reklama

Chwilę po rozpoczęciu zbiórki w kościele rozpoczęła się msza. Uczestniczyli w niej politycy PiS, m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, wiceprezes PiS i szef MON Antoni Macierewicz, wiceprezes PiS i minister-koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński, marszałek Sejmu Marek Kuchciński, wicemarszałek Joachim Brudziński, marszałek Senatu Stanisław Karczewski, wicepremier i minister kultury Piotr Gliński, szef MSWiA Mariusz Błaszczak, wiceszef klubu PiS Marek Suski, a także poseł Jacek Sasin.

Po mszy procesja z udziałem polityków, na czele z krzyżem i portretem Lecha Kaczyńskiego, udała się pod Pałac Prezydencki, gdzie złożono kwiaty i znicze. Ziarno pszenicy, jeśli wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie samo, ale jeżeli obumrze, wyda owoc obfity. Ten owoc obfity katastrofy smoleńskiej nieustannie się rozwija w naszej ojczyźnie, na krwi tych ofiar smoleńskich rodzi się nowa Polska. Dziękujemy Jezusowi za dar ich życia i za to wszystko, co dokonało się przez ich mądrość, ich mądre decyzje, ale również i za całe ich życie - mówił w modlitwie przed Pałacem o. Zdzisław Tokarczyk.

Reklama

Pieniądze na pomniki będą także zbierane wieczorem przed warszawską archikatedrą św. Jana Chrzciciela, skąd co miesiąc przed Pałac Prezydencki rusza marsz upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej.

Zapowiadając we wtorek rozpoczęcie zbiórki Jacek Sasin mówił, że komitet będzie występował o zgodę na budowę pomników do władz miasta po tym, jak sprecyzowane zostaną "konkrety i forma pomników". Wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak powiedział z kolei, że zgodnie z procedurami komitet powinien najpierw zwrócić się o lokalizację i otrzymać na nią zgodę od rady miasta, zanim rozpocznie zbiórkę.

PAP / Tomasz Gzell
Reklama

Rozumiem, że pan prezydent Jóźwiak, reprezentujący panią Gronkiewicz-Waltz, będzie zawsze szukał dziury w całym i będzie zawsze szukał powodu, żeby mnożyć problemy i trudności przed tą inicjatywą. Niczego innego się nie spodziewaliśmy i nie spodziewamy, ale my będziemy robić swoje: robimy zbiórkę, zrobimy projekty (pomników) i wtedy, już z gotowymi projektami, wystąpimy do miasta - podkreślił w środę Sasin.

Polityk był też pytany przez dziennikarzy o propozycję ze strony miasta, aby pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej znalazł się przy ulicy Trębackiej, którą ponowił we wtorek Jóźwiak.

To jest lokalizacja nie do przyjęcia. Po pierwsze, to miejsce jest miejscem, które nie licuje z powagą spraw, które chcemy upamiętnić - mały skwerek, wciśnięty pomiędzy ulicę a pętlę autobusową, to nie jest miejsce, na którym powinien tego typu pomnik stać. Po drugie, jak donosiły media, miasto nie ma prawa dysponować tym gruntem, bo są do niego zgłoszone roszczenia przedwojennych właścicieli. Traktujemy propozycję tej lokalizacji jako taki sposób, żeby ta inicjatywa postawienia pomników (...) nie znalazła szczęśliwego finału - mówił.

Trwa ładowanie wpisu

Sasin odniósł się również do sprawy tablic pod Pałacem Prezydenckim i na dziedzińcu Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego na Placu Bankowym w Warszawie upamiętniających ofiary katastrofy smoleńskiej i prezydenta Kaczyńskiego. Ich usunięcie - według doniesień medialnych - nakazać ma w najbliższym czasie stołeczny konserwator zabytków.

Mogę odpowiedzieć ratuszowi w ten sposób: zgódźcie się na budowę pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej, to wtedy przecież te tymczasowe tablice, bo tak było zapowiedziane, zostaną usunięte - powiedział Sasin.

Ratusz walczy z ogromną konsekwencją z pamięcią po ofiarach katastrofy smoleńskiej, ja pamiętam sam pod Pałacem Prezydenckim, jak służby miejskie, na polecenie pani Gronkiewicz-Waltz, wrzucały do śmieciarek świeże kwiaty i palące się znicze, i to jest dalszy ciąg tego typu działań - dodał.

Tablice upamiętniające ofiary katastrofy smoleńskiej postawiono w czasie obchodów 6. rocznicy katastrofy. Prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz mówiła wówczas, że postawiony na Placu Bankowym głaz z tablicą jest nielegalny.