Ta zniewaga krwi wymaga” – mówią umiastawiani w promieniu kilkunastu kilometrów od Opola. Od ponad pół roku żyli zbieraniem głosów, konsultacjami społecznymi, petycjami, błagalnymi listami do mediów i polityków. Były tygodnie, że wydawało się, że w tej walce wygrają, że zostanie im odpuszczone. Ale potem, na kilkanaście dni przed wymaganym terminem, gruchnęła wieść, że decyzja zapadła. Papiery podpisano, gminy rozdzielono, mieszkańców podzielono. Dzisiaj w proteście nie jeżdżą do Opola, szykując się do większej bitwy, a Opole zarzuca, że to prawdziwy młyn na wodę. Przepychankom słownym, łzom i wygrażaniom jednym i drugim nie ma końca. Bo "na siłę", bo "wbrew ludziom", bo "z nie do końca czystych moralnie pobudek".

Reklama

Nowy rok 2017 zostanie powitany w wyjątkowo grobowych nastrojach. Chwilę po północy dwanaście wsi przestanie de facto istnieć. Ponad 5 tys. ha ziemi i ponad 9 tys. osób na niej, nie licząc mniejszych i większych zwierząt hodowlanych i domowych, stanie się Opolem.

Całość tekstu o awanturze wokół poszerzenia Opola przeczytasz w MAGAZYNIE DGP>>>