Jak powiedziała PAP w poniedziałek zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku Malwina Pawela-Szendzielorz, śledztwo toczy się ws. niemyślnego spowodowania śmierci Dawida R. przez nieudzielenie mu właściwej pomocy medycznej w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Rybniku.

Reklama

Śledczy zabezpieczyli już dokumentację medyczną i przesłuchali członków rodziny zmarłego – żonę i brata zmarłego– podała prokurator. - Dalszy tok postępowania jest uzależniony od sekcji zwłok, która zostanie przeprowadzona we wtorek lub środę – dodała.

Jak mówił PAP rzecznik rybnickiego szpitala Michał Sieroń, w piątek wieczorem mężczyzna zgłosił się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego "z bólem gardła i infekcją górnych dróg oddechowych". Został przyjęty przez internistę. - Lekarz go zbadał zgodnie z procedurami, jakie w każdej przychodni byłyby przeprowadzone, dodatkowo pacjent miał zrobione EKG ze względu na to, że jest sezon grypowy i często powikłania po grypie to są sercowe sprawy. Żadnych problemów kardiologicznych pacjent nie wykazał, nie było nic niepokojącego, co by wskazywałoby go hospitalizować, w związku z tym został pouczony, dostał receptę, wypis i ok. godz. 20.15 wyszedł sam – mówił rzecznik. Według lokalnych mediów u pacjenta stwierdzono zapalenie oskrzeli.

Mężczyzna nie dotarł jednak do domu. Po pewnym czasie jego bliscy zaczęli więc go szukać i to oni znaleźli go na ścieżce nieopodal szpitala i wezwali karetkę - wynika z relacji rodziny zmarłego dla lokalnych mediów.

Karetka dotarła na miejsce ok. godz. 23.40. - Pacjent był nieprzytomny, mocno wychłodzony, podjęto natychmiastową akcję reanimacyjną, trwała 50 minut, niestety nie udało się go uratować – powiedział Sieroń. Powołując się na rozmowę z lekarzami dodał, że "nie stwierdzili oni niczego, co wzbudzałoby wątpliwości co do ingerencji osób trzecich", np. śladów pobicia.

Reklama

Jak powiedział rzecznik, miejsce, gdzie znaleziono mężczyznę, w odległości ok. 500 m od szpitala, to "dzika ścieżka", skrót do pobliskiego osiedla.

Komentując sprawę rzecznik dodał, że ze strony personelu szpitala "wszystko zostało przeprowadzone zgodnie z zasadami".

Choć do zdarzenia doszło w piątek wieczorem, policję o sprawie poinformowano dopiero w sobotę wieczorem. - Osoba bliska (mężczyzny - PAP), która się do nas zgłosiła mówiła, że miała pewne wątpliwości, co do okoliczności śmierci – powiedziała PAP st.sierż. Anna Karkoszka z rybnickiej policji.