Proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych przeciwko niemieckiemu przedsiębiorcy, współwłaścicielowi firmy Pos System z Kosakowa (Pomorskie), wytoczyła b. pracownica tej spółki Natalia Nitek. Powódka zarządzała projektami w firmie Hansa G. od czerwca 2015 r. do stycznia 2016 r.

Reklama

W marcu 2016 r. Telewizja Republika wyemitowała program, w którym Nitek zaprezentowała zarejestrowane z ukrycia nagrania, ilustrujące znieważanie jej na tle m.in. narodowościowym przez pracodawcę Hansa G. Niemiecki przedsiębiorca mówi m.in. "nienawidzę Polaków; nie to, że ich nie lubię, nienawidzę ich. Oni wszyscy są cwelami i idiotami. Lepiej jest w Afryce. Jesteście gównem". "Tak, jestem! Jestem hitlerowcem! To wina tego kraju (Polski - PAP), że taki jestem" - miał mówić biznesmen. "Zabiłbym wszystkich Polaków. Nie miałbym z tym problemu" - słychać też na nagraniu.

- W mojej obecności Hans G., którego znam ok. 5,5 roku, nie używał słów lekceważących wobec powódki. Wyglądało na to, że ich relacje są dobre. O całej sprawie dowiedziałem się dopiero z telewizji – mówił przed sądem świadek Artur S., współpracujący jako kontrahent z firmą Pos System.

Reklama

Podobne zeznania złożył też drugi świadek Paweł D., który jako pracownik innej firmy współpracował z Pos System.

- Zrealizowałem dużo projektów dla firmy pozwanego. Samego Hansa G. widziałem może z 10 razy i nie przypominam sobie żadnych niewłaściwych zachowań z jego strony, choć powódka skarżyła mi się, że pozwany jest nerwowym człowiekiem – mówił świadek.

Nitek powiedziała dziennikarzom, że Hans G. dyskryminował ją ze względu na jej "poglądy polityczne i narodowość".

- Hans G. używał wobec mnie sformułowań karygodnych, które godzą w moją godność jako Polki, osoby, która jest patriotką, i osoby, która działa też politycznie – powiedziała Nitek, która jest pełnomocnikiem Prawa i Sprawiedliwości Sopot Południe.

Reklama

Dodała, że jej były pracodawca często wyrażał się obraźliwie o polskich obywatelach. - Hans G. bardzo wręcz lubił w swoich codziennych rozmowach posługiwać się różnymi zwrotami dotyczącymi Polaków - zaznaczyła.

Powódka domaga się przeprosin od Hansa G. oraz zadośćuczynienia w kwocie 150 tys. zł, które chce przekazać na powstające w Wejherowie (Pomorskie) Muzeum Piaśnickie.

Na zakończenie piątkowej rozprawy pełnomocnik pozwanego Piotr Malach złożył propozycję ugody.

- Mój klient nie czuje się dobrze z tym, co się wydarzyło, nie zaprzecza, że takie słowa wypowiedział. Jest w stanie przeprosić panią Natalię Nitek za słowa o Polakach i Polsce, z zastrzeżeniem, że to nie są jego poglądy. Mój klient nie poczuwa się też do szerzenia hitlerowskiej mowy nienawiści – wyjaśnił w sądzie adwokat.

Ponadto pełnomocnik Hansa G. zaproponował w ramach ugody wpłatę 5 tys. złotych na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

- Byłoby nierozsądne powiedzieć dziś od razu "nie", rozważymy tę propozycję ugodową – powiedział pełnomocnik powódki Jerzy Pasieka.

Nitek powiedziała dziennikarzom, że musi jeszcze zastanowić się, czy przyjąć ofertę ugody.

Spór sądowy skomentował też prezes Reduty Dobrego Imienia - Polskiej Ligi przeciw Zniesławieniom Maciej Świrski, zapewniającej pomoc prawną powódce.

- Jako fundacja patrzymy na to z dwóch punktów widzenia. Jeden to ogólnospołeczny. Trzeba pamiętać, że słowa wypowiedziane przez Hansa G., mówiące o nienawiści do Polaków i rozstrzeliwaniu Polaków, wybrzmiały w miejscu, które jest odległe o ok. 30 km od lasów piaśnickich, w których Niemcy od 1939 do 1940 r. rozstrzelali ok. 14 tysięcy przedstawicieli polskiej inteligencji z Pomorza. Tego rodzaju sformułowania w tym konkretnym miejscu wymagają kontrakcji i stąd jest ten proces. Druga sprawa, już osobista: Hans G., będący szefem niemieckiej firmy na terenie Polski, w ten sposób wyrażając się o Polakach, złamał wszystkie podstawowe zasady dobrego obyczaju - to, jak cudzoziemcy powinni się w Polsce zachowywać - ocenił Świrski.

Przyznał jednocześnie, że Hans G. wypowiedział słowa o chęci rozstrzelania Polaków.- On tego się nie wypiera. Postawienie Polaków pod ścianą - to było oczywiście sformułowanie, które może być oburzające, tego nikt nie kwestionuje. (...) Mój klient wypowiedział te słowa w stanie, kiedy tego dnia bardzo dużo zwaliło mu się na głowę z uwagi na działalność powódki i dostawców. Nie było jego zamiarem obrażenie Polaków. Mój klient wyraził już skruchę wobec pracowników spółki. To nie są jego poglądy, mieszka w Polsce od kilkunastu lat; ma tu firmę, dziecko - argumentował Malach.

- Przekazanie zadośćuczynienia na muzeum w Piaśnicy wskazałoby, że mój klient ma konotacje hitlerowskie czy faszystowskie - a zapewniam, że takowych nie posiada. Uważam, że powinniśmy wskazać cel neutralny - powiedział pełnomocnik niemieckiego przedsiębiorcy.

Zgłaszając chęć ugody, pełnomocnik Hansa G. złożył też jednocześnie w sądzie pozew wzajemny. - Nagranie wyemitowane w telewizji było prywatną rozmową, zarejestrowaną w sposób nielegalny, a w dodatku pociętą i zmodyfikowaną – to narusza dobra osobiste mojego klienta - wytłumaczył Malach, który dodał, że Hans G. po emisji programu telewizyjnego otrzymał wiele anonimowych gróźb.

W pozwie wzajemnym Hans G. żąda od swojej b. pracownicy przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na konto WOŚP.