Niedawno wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński przestrzegał, że jeżeli nowe Prawo wodne nie zostanie przyjęte do końca czerwca, to Komisja Europejska będzie miała prawo zawiesić nam refundację środków z tego obszaru. Chodzi o spełnienie warunków ex ante, czyli warunków wstępnych dot. wykorzystania ok. 3,5 mld euro z UE na inwestycje w gospodarce wodnej.

Reklama

Nowe przepisy mają zmienić zarządzanie zasobami wodnymi w Polsce w myśl zasady "rzeka, wały w jednych rękach". Chodzi o dostosowanie polskiego prawa do prawa europejskiego i wprowadzenie zarządu nad wodami w układzie zlewniowym, a nie administracyjnym, jak to jest teraz. W myśl projektowanych przepisów powstać ma nowa instytucja Państwowe Gospodarstwo Wodne "Wody Polskie", która ma zintegrować służby zajmujące się gospodarowaniem wodą. Wiceminister środowiska Mariusz Gajda tłumaczył wcześniej, że "Wody Polskie" nie będą jedną centralną jednostką. Będzie się na nią składać kilkaset nadzorów wodnych, czy zarządów zlewni.

Prawo wodne ma również w pełni wdrażać unijną Ramową Dyrektywę Wodną z jej kontrowersyjnym art. 9. Mówi on o tzw. zwrocie kosztów usług wodnych, co oznaczać będzie, że więcej za wodę zaczną płacić m.in. rolnicy, branża energetyczna, hodowcy ryb, czy firmy wykorzystujące duże ilości wody do swojej produkcji. Intencją UE jest bardziej racjonalne korzystanie z zasobów wodnych. To ważne szczególnie w naszym kraju, który na tle UE ma bardzo niskie zasoby wodne.

Reklama