Adam Bodnar zwraca uwagę na to, co napisano "małym druczkiem". - Moim zdaniem jedna z najważniejszych zmian dotyczy powołania nowej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Ale wcale nie mam na myśli pomysłu rozpoznawania skarg nadzwyczajnych (o tym już wiele osób pisało), ale o przekazanie do tej Izby wszystkich "Spraw Publicznych" – pisze RPO na Facebooku.

Reklama

Jak dodaje, takie zapisy oznaczają, że ten nowy organ będzie się zajmował "protestami wyborczymi, ważnością referendów i wyborów czy odwoływaniem od decyzji KRRiT oraz KRS. - Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN zostanie praktycznie od nowa powołana, bo dotychczasowi sędziowie Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych SN trafią z automatu do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych (art. 113). Oczywiście chodzi tylko o tych, którzy nie zostaną wcześniej "relegowani" ze względu na wiek 65 lat. Natomiast Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN przejmie wszystkie zadania wynikające z innych ustaw (art. 129 "Ilekroć w przepisach odrębnych jest mowa o…") – zauważa Adam Bodnar.

Na antenie TOK FM Bodnar ostrzegł, że ten zapis może być groźny dla niezależności sędziów. - Technicznie jest to możliwe, że trafią tam osoby związane z partią rządzącą, bo tak się dzieje, gdy tworzy się coś od podstaw - mówił Bodnar.

Reklama

RPO tłumaczy w swoim wpisie, że "w Kodeksie Wyborczym znajdziemy wiele odwołań do orzekania przez Izbę Pracy, Ubezpieczeń i Spraw Publicznych SN". - Na mocy nowych przepisów - odpowiednio stosowanych - będzie to już Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Przykładowo art. 244 KW przewiduje udział całej Izby SN jeśli chodzi o orzekanie w kwestii ważności wyborów – podkreśla Bodnar.

Reklama

Jak pisze RPO, w uzasadnieniu projektu ustawy o Sądzie Najwyższym "nie ma nawet zdania na temat tej pozornie neutralnej zmiany". - Jest tylko niewinne wymienienie kompetencji Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, bez analizy jakie to może mieć konsekwencje ustrojowe oraz dla naszych praw wyborczych – kończy swój wpis Adam Bodnar.