Władze lokalne – zgodnie z przyjętą w ubiegłym roku ustawą o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej – miały rok na zaproponowanie własnych nazw, jeśli dotychczasowe mogły przywoływać na myśl czasy PRL.
Jednak nie wszystkie wywiązały się z tego obowiązku. Dlatego inicjatywę przejęli wojewodowie. W imieniu rządu mają czas do początku grudnia, by zarządzeniem zastępczym wyjść z własnymi propozycjami.
Na Opolszczyźnie – jak informują nas służby wojewody – 13 gmin nie dopełniło ustawowych obowiązków (m.in. Opole, Kędzierzyn-Koźle, Kluczbork, Nysa). Z kolei wojewoda zachodniopomorski już wszczął postępowania nadzorcze w 38 gminach w sprawie kilkudziesięciu nazw ulic. W województwie lubuskim podobne działania wojewodowie muszą podjąć w stosunku do 30 jednostek samorządowych, w Małopolsce – 18, a w Łódzkiem – 41. Lubelski urząd wojewódzki informuje nas, że do "zdekomunizowania" pozostaje 135 ulic w tym regionie.
Reklama
W województwie podlaskim sytuacja dotyczy co prawda tylko ośmiu samorządów, które w opinii wojewody nie wywiązały się ze swoich obowiązków (m.in. Białystok, Grajewo i Zambrów), ale w urzędzie wojewódzkim słyszymy, że problemy wynikają nie tyle z niechęci gmin do ustawy dekomunizacyjnej, ile z rozbieżnych stanowisk... Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) – a konkretnie jego oddziału w Białymstoku i centrali w Warszawie. – Część samorządów na wcześniejszym etapie dekomunizacji uzyskała opinie oddziału IPN w Białymstoku o tym, które nazwy ulic podlegają ustawie dekomunizacyjnej. Opinie te nie wskazywały konieczności zmiany nazw ulic, które w późniejszym czasie centrala IPN wskazała jako jednak wymagające zmiany – przyznaje Roman Czepe, doradca wojewody podlaskiego. Chodzi np. o ulice Leona Kruczkowskiego (w Białymstoku, gminie Juchnowiec Kościelny i gminie Łapy), Bolesława Taraszkiewicza w Bielsku Podlaskim czy Bronisława Wesołowskiego w Łomży. Jak słyszymy, aktualnie wojewoda czeka na stanowisko oddziału IPN w Białymstoku w tej sprawie.
Reklama
Kolejną komplikacją jest to, że decyzje wojewodów samorządy mogą zaskarżać do wojewódzkich sądów administracyjnych (WSA). Z tego prawa już skorzystali warszawscy radni. Nie podoba im się zwłaszcza pomysł, by aleję Armii Ludowej (jedną z większych arterii w stolicy) przemianować na Lecha Kaczyńskiego. Od samorządowców nieoficjalnie słyszymy, że jeśli skarga do WSA nic nie da, radni nadadzą spornym ulicom własne nazwy. – Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym ostatecznie to rada gminy decyduje o nazwach ulic na swoim terenie – słyszymy od jednego z radnych.
Część wojewodów przyznaje naszemu rozmówcy rację. – Gminy nie utraciły uprawnień do nadania nazw ulic. Dopuszczalne jest podjęcie nowych uchwał rad gmin ustalających nazwy ulic również w przypadkach, w których uprzednio nowa nazwa została nadana zarządzeniem zastępczym wojewody – potwierdza Joanna Paździo, rzeczniczka wojewody małopolskiego.
Ale są też inne zdania. – Bezsporne jest, że rada gminy nie będzie mogła przywrócić "starej" nazwy – przekonuje Dagmara Zalewska, rzeczniczka wojewody łódzkiego. Nasza rozmówczyni argumentuje, że po 2 września (czyli po czasie, gdy gminy mogły zmieniać nazwy ulic, zgodnie z ustawą dekomunizacyjną) samorządy "utraciły swoją szansę", a kompetencje w tej sprawie przeszły z automatu na wojewodę. Nie można więc mówić, że dwa różne organy administracji (rada i wojewoda) mają w tym momencie te same uprawnienia. Ponadto – jak słyszymy – mamy tu do czynienia z sytuacją, gdy przepisy szczególne (wynikające z ustawy dekomunizacyjnej) uchylają przepisy ogólne (wynikające z ustawy o samorządzie gminnym). – Jeżeli rada gminy, po wydaniu przez wojewodę zarządzenia zastępczego, podejmie uchwałę o zmianie nazwy ulicy na podstawie przepisów ogólnych, powstanie bardzo poważna przesłanka rażącego naruszenia prawa przez radę i w konsekwencji nieważność uchwały – przekonuje Dagmara Zalewska.
Spór między wojewodami a samorządami może mieć wpływ na mieszkańców. Zmiana nazwy ulicy dokonana przez wojewodę na podstawie ustawy dekomunizacyjnej nie ma wpływu na ważność dokumentów zawierających adres (m.in. dowody rejestracyjne, dowody osobiste i dokumenty firmowe). W takim wypadku nie trzeba ich wymieniać od razu, a dopiero gdy w naturalny sposób utracą ważność. Wtedy na nowych znajdzie się nowy adres. Ale jeśli to rada gminy na złość wojewodzie dokona zmian, dokumenty trzeba będzie wymienić od razu.