Tylko w ostatnich miesiącach jak podaje "GW" życie na służbie straciło trzech wojskowych, a kilku zostało ciężko rannych. Wśród wypadków wymieniane są m.in. ten na poligonie w Ustce gdy podczas strzelania z granatnika, pocisk wybucha zaraz po opuszczeniu lufy, śmierć żołnierza-ratownika gdy na Bałtyku trwają manewry Marynarki Wojennej Kormoran-17, czy tragedia w Leźnicy Wielkiej gdy nie otwiera się spadochron skoczka z 25. Brygady Kawalerii Powietrznej.

Reklama

Używamy amunicji tak złej jakości, że jest dla nas większym zagrożeniem niż hipotetyczny przeciwnik – mówi żołnierz służący w brygadzie desantowo-szturmowej. Żołnierze, z którymi rozmawia "GW" alarmują, że wypadków będzie coraz więcej. Ich słowa potwierdzają byli wojskowi. Zdaniem gen. Waldemara Skrzypczaka, byłego dowódcy wojsk lądowych i wiceministra stan amunicji jest rzeczywiście katastrofalny, bo produkuje się ją po staremu i niechlujnie. Wojsko nie ujawnia ilu żołnierzy zginęło albo zostało rannych na służbie.