"Podejmując pracę zrezygnowałam z zasiłku dla niepracujących rodziców wychowujących niepełnosprawne dziecko 1500 zł i 500 zł na pierwsze dziecko w ramach programu 500 Plus. Gdybym nie pracowała, obciążałabym podatników kwotą 2000 zł miesięcznie" – kontynuowała Kaja Godek. "Chyba w Polsce lepiej pobierać zasiłki - nie pracować i mieć święty spokój" – stwierdziła.

Reklama

Dalej podkreśliła, że ataki na jej osobę to próba zniechęcenia wszystkich, którzy chcą walczyć o prawo do życia dla niepełnosprawnych i chorych dzieci. "To klarowny komunikat: zobaczcie, co was spotka, jeśli będziecie bronić życia nienarodzonych!" - napisała Godek.

Działaczka zapewniła też, że pracę podjęła spełniając wszelkie wymogi formalne dotyczące wykształcenia i doświadczenia. "W radzie nadzorczej, w której pracuję, jest jedna osoba z wykształceniem technicznym, a reszta to osoby posiadające kompetencje w innych dziedzinach, pozwalające na nadzorowanie pracy zarządu (...). Moja praca zawodowa nie ma nic wspólnego z działalnością społeczną" – oznajmiła.

Przyznała również, że podejmując pracę liczyła się z konsekwencjami, ale nie spodziewała się "czegoś tak podłego, jak próba niczym nieusprawiedliwionego zwolnienia z pracy matki trójki dzieci, w tym jednego niepełnosprawnego". Jednak "atak skierowany na nas i sprawę, o którą walczymy, okazuje się daremny, bo trwamy przy wyznawanych zasadach i wartościach. Dlatego już tak niewiele dzieli nas od zakazu zabijania dzieci, których jedyną winą jest podejrzenie o chorobę" – podsumowała.

Reklama

Wcześniej działaczka tłumaczyła się już w prawicowych mediach z członkostwa w radzie nadzorczej państwowej spółki.

To ciekawe, że fakt, że gdzieś się pracuje postrzegany jest jako zarzut. Śmieszą mnie te nieudolne próby tworzenia przez aborcjonistów narracji. Mówi się, że jest to forma zapłaty za zlecone przez PiS działania - tłumaczy Godek w rozmowie z wpolityce.pl.

Dostaję hejt mailem, telefonicznie i w mediach społecznościowych. Na jednym z profili na facebooku można przeczytać wezwania do "urządzenia mi piekła" gdziekolwiek mnie ktoś zobaczy - w sklepie czy na ulicy. To nawoływanie wprost do przemocy wobec mnie. Fakt, że "Wyborcza" próbuje w tej chwili zwolnić mnie z Wuzetemu, wpisuje się w tę proaborcyjną histerię - mówi Godek.

Jak tłumaczy działaczka pro-life, do rady nadzorczej spółki Warszawskich Zakładów Mechanicznych PZL-WZM została powołana zgodnie z prawem przez Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy. Dodaje też, że pracuje tam od 2,5 roku. - Aż dziwne, że dopiero teraz to wyciągnięto. Co za zbieżność z czasem, gdy w Sejmie decydują się losy ochrony życia chorych dzieci… - stwierdza.

O posadzie Godek pisała Gazeta.pl powołując się na media społecznościowe.

Lubnauer: Godek jest wspierana przez PiS

Katarzyna Lubnauer, gość rogramu Tłit na stronie wp.pl, odniosła się do informacji podanych we wtorek przez "Gazetę Wyborczą": "Kaja Godek, która stoi za procedowaną w Sejmie ustawą zakazującą aborcji ze względu na ciężkie uszkodzenie płodu, po wygranych przez PiS wyborach została członkiem rady nadzorczej Warszawskich Zakładów Mechanicznych".

To jest ciekawe, bo dotychczas można by było pomyśleć, że to nie ma żadnego związku - skomentowała Lubnauer. - Ale jeśli się okazuje, że pani Kaja Godek jest w radzie nadzorczej spółki, i to w radzie nadzorczej, w której nie ma żadnych kompetencji, które powodowałyby, że mogłaby w tej radzie nadzorczej być, to znaczy, że jest w jakiś sposób wspomagana, wspierana przez PiS, przez rządzących - oceniła.

Jak powiedziała, (Kaja Godek - PAP) "ani nie ma wykształcenia inżynierskiego, ani nie jest człowiekiem, który ma odpowiednie kompetencje, doświadczenia". - W związku z tym, jeżeli ktoś ją tam umieścił i ona dostaje za to pieniądze, to oznacza, że w pewnym momencie ktoś ją wspiera w jej działaniach o charakterze ideologicznym, bo nikt nie ma wątpliwości, co robi obecnie Kaja Godek. I to jest przykład tego, w jaki sposób funkcjonuje rzeczywiście, jak są wykorzystywane spółki Skarbu Państwa, państwowe różne firmy, jako folwark rządzących - wskazała przewodnicząca Nowoczesnej.

Kaja Godek jest pełnomocniczką komitetu #ZatrzymajAborcję.

19 marca Sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka pozytywnie zaopiniowała obywatelski projekt "Zatrzymaj aborcję". W odpowiedzi na dalsze prace nad projektem Ogólnopolski Strajk Kobiet zorganizował w piątek 23 marca demonstrację pod hasłem "Czarny piątek". W całej Polsce odbyła się też akcja modlitewna "Biały piątek", której celem było poparcie działań pro-life. W weekend biały marsz przeciwników aborcji odbył się m.in. w Poznaniu.

Obowiązująca od 1993 r. ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży zezwala na dokonanie aborcji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki; w przypadku czynu zabronionego - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.