Przed miesiącem w wykopie na terenie aresztu śledczego w Białymstoku i w ziemi wywiezionej stamtąd w okolice Izabelina pod Białymstokiem znaleziono kości ludzkie. Stało się to w trakcie budowy zbiornika odprowadzającego wodę deszczową, na terenie dawnego ogrodu więziennego. Teren białostockiego aresztu to miejsce kilkuletnich ekshumacji w ramach śledztw IPN dotyczących m.in. zbrodni komunistycznych funkcjonariuszy UB.

Reklama

Pytany o te sprawę w piątek w Poranku Rozgłośni Katolickich "Siódma 9" wiceprezes IPN dr hab. Krzysztof Szwagrzyk powiedział, że "czuje się osobą niewłaściwą do tego, by w tej sprawie zabierać głos".

- Prawdą jest, że działania ekshumacyjne prowadzone były w poprzednich latach w Białymstoku przez IPN, ale robił to wyłącznie pion śledczy IPN - powiedział. - W związku z tym, odpowiedzialność dzisiaj za to, co się stało - a stała się rzecz niezwykle przykra - spoczywa wyłącznie na tych, którzy te działania prowadzili - dodał. - To ta - de facto niezależna komórka - ponosi odpowiedzialność za to, co się stało - podkreślił raz jeszcze.

Reklama

Jego zdaniem, "nigdy nie powinno było dojść do takiej sytuacji, by na przebadanym terenie odnajdywane były szczątki ludzkie". - Ale tak się stało - przyznał. Dopytywany, jak do tego doszło, odparł, że "sądzi, iż nie spełniono tam właściwych kryteriów, które przy takich działaniach powinny być spełnione", czyli - jak wyliczał - "najwyższa jakość i rzetelność wykonanych prac".

Reklama

Jak mówił, dla niego to "sytuacja niewyobrażalna". - To znaczy, że mamy do czynienia z zaniedbaniami, które nie powinny w ogóle mieć miejsca - ocenił. Jak dodał, jest to "brak rzetelności działań".

Na uwagę prowadzącego, że w takich sytuacjach "skandal to mało powiedzieć", Szwagrzyk odparł: - Ale jest coś więcej. - W tej niezwykle bulwersującej sprawie nikt nie czuje się w obowiązku wprost powiedzieć przepraszam za to, co się stało - zauważył. - Jest to przedstawiane w kategorii wręcz kolejnego odkrycia, (...) jakby było to sukcesem - a zdecydowanie nie jest - podkreślił.

Zaznaczył także, że należy pamiętać o wrażliwości rodzin, które - jak podkreślił - "wiele lat oczekiwały na to, że szczątki ich najbliższych będą odnalezione", a po trzech latach dowiadują się z mediów, że są one "odnajdywane gdzieś tam na hałdach wywiezionych poza Białystok". - To niewyobrażalna dla nas sytuacja, trudno dobrać słów, żeby to właściwie określić - ocenił.

Pytany o dalsze postępowania w tej sprawie, wiceprezes IPN zadeklarował: - Zwrócimy się na pewno do kierownictwa pionu śledczego o wyjaśnienia w tej sprawie – o tym mogę zapewnić. - Niestety, nic nie mogę powiedzieć na temat skutków naszych wezwań - dodał. - Ja będę z pewnością domagał się wyjaśnień w tej sprawie - zapewnił.

Jak poinformował we wtorek PAP szef pionu śledczego IPN w Białymstoku prokurator Janusz Romańczuk, materiały dotyczące odkrytych szczątków, zebrane m.in. przez policję, zostały dołączone do śledztwa, w ramach którego prowadzono prace ekshumacyjne na terenie aresztu.