Co ciekawe, w powrót "tęczy" zaangażował się światowy potentat produkujący lody. To on zasponsoruje hologram.

"Ben & Jerry's ma długą historię angażowania się na rzecz sprawiedliwości społecznej, w tym praw społeczności LGBT i równości małżeńskiej. Zaangażowanie to opiera się na podstawowych wartościach naszej firmy, które obejmują głęboki szacunek dla wszystkich ludzi i niezachwiane przekonanie, że każdy zasługuje na pełne i równe prawa obywatelskie" - to fragment przesłania zamieszczonego na stronie internetowej firmy.

Reklama

- To działanie wynika z głęboko zakorzenionych wartości Ben & Jerry's. Już w 1989 roku w stanie Vermont, skąd firma się wywodzi, na długo zanim wprowadzono w USA równość małżeńską, Ben & Jerry's objął ubezpieczeniem zdrowotnym partnerów pracowników, w tym też tych tej samej płci. A kiedy w USA wprowadzono równość małżeńską, zmieniliśmy smaki lodów, by to uczcić - mówi Martyna Kaczmarek, brand manager Ben & Jerry’s.

Dodaje że w Polsce firma chce "działać razem z organizacjami pozarządowymi na rzecz równości małżeńskiej". - Nie boimy się bojkotu konsumenckiego. Wiemy, że Ben & Jerry’s to nie są lody dla każdego. Wolimy sprzedawać ich mniej, ale nie sprzeniewierzymy się wartościom, w które wierzymy. Tęcza to nasz hołd i prezent dla polskiej społeczności LGBT - mówi Kaczmarek.

Reklama

- Takie publiczne zaangażowanie prywatnego biznesu w walkę o równość małżeńską w Polsce jest bez precedensu. Ben & Jerry’s bez owijania w bawełnę komunikuje swoje wartości. W poszczególnych krajach firma konsekwentnie od lat angażuje się w kampanie na rzecz małżeńskiej równości. Robili to w Wielkiej Brytanii, w Australii, w Irlandii, w USA. Niezwykłe jest to, że w przypadku Polski Ben & Jerry’s w kampanię na rzecz równości małżeńskiej zaangażował się nie na ostatniej prostej, a na samym jej początku - komentuje Aleksandra Muzińska ze stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza, które przygotowało strategię zakładającą wprowadzenie w Polsce równości małżeńskiej do 2025 roku.

Już słychać głosy oburzenia polityków. „Władze Warszawy nie odrobiły zadania domowego. Tęcza wraca i będzie dzielić Polaków. Nie ma zgody na taką architekturę” - napisał na Twitterze Bartosz Kownacki z PiS, były wiceminister obrony narodowej. W 2013 roku, kiedy uczestnicy Marszu Niepodległości podpalili tęczę, Kownacki tak komentował to na Twitterze: „Płonie pedalska tęcza. Ciekawe, ile jeszcze kasy wyda bufetowa na jej renowację”.

Cztery lata temu Patryk Jaki, obecny kandydat PiS na prezydenta Warszawy, mówił w Superstacji: „Stolica Polski nie jest gejowska i nigdy nie będzie. Dlatego ta tęcza płonęła wielokrotnie i będzie płonęła jeszcze kilka razy”. Pytany przez dziennikarzy o tęczę w środę, Jaki stwierdził, że "samorząd nie zajmuje się ideologią". - Od ideologii jest parlament. Jeżeli tęcza nie powstanie, to nie będę jej odbudowywał, żeby nie budować nowych sporów ideologicznych. Natomiast jeżeli powstanie, to nie będę jej burzył z tego samego powodu - mówił.

Reklama

- Była pozytywnym symbolem różnorodności i nie miałbym nic przeciwko temu, żeby tęcza wróciła na plac Zbawiciela - stwierdził z kolei Rafał Trzaskowski, kandydat PO i Nowoczesnej. Choć dodał, by nie robić z tego głównego tematu kampanii, bo „warszawiacy mają dużo ważniejszych problemów na głowie”.

Tęcza na razie ma wrócić na trzy dni.

- Niech warszawiacy zdecydują, czy chcą, by została na pl. Zbawiciela na dłużej - proponuje Martyna Kaczmarek.

Symboliczny powrót "tęczy" na plac Zbawiciela. To będzie hologram, a nie stała instalacja

We wtorek organizacje LGBT zapowiedziały, że instalacja "Tęcza" powróci na warszawski Plac Zbawiciela, gdzie znajdowała się od 2012 do 2015 roku. Siedmiokrotnie podpalana, tym razem ma być niezniszczalna.

Według doniesień medialnych instalacja artystyczna "Tęcza", która została zdemontowana w nocy z 26 na 27 sierpnia 2015 r., ma wrócić na warszawski plac Zbawiciela. Za przywróceniem tęczy stoją organizatorzy Parady Równości. Szczegóły odnośnie powrotu instalacji mają podać w czwartek 7 czerwca. Jak zapowiadają, tym razem "Tęcza" ma być niezniszczalna.

Na jaw wyciekły szczegóły projektu. Będzie to hologram, wyświetlany na kurtynie wodnej, który działać będzie tylko przez kilka dni. W ustawieniu tej instalacji - jak informuje tvnwarszawa.pl - pomoże amerykański producent lodów, który od dawna wspiera środowiska LGBT. Jak tłumaczy portalowi Julita Wójcik, która stworzyła pierwszą tęczę, sprawa była z nią konsultowana. Dodała, że trudno się nie cieszyć z symbolicznego powrotu instalacji.

Podczas środowego briefingu na temat sportu w stolicy Jaki został zapytany o komentarz ws. "Tęczy". - Od ideologii jest parlament i Sejm, samorząd jest od tego, aby pragmatycznie podchodzić do problemów warszawiaków i tak samo ja będę podchodził do tej sprawy - odpowiedział kandydat Zjednoczonej Prawicy.

- Jeżeli "Tęcza" nie powstanie, to nie będę jej odbudowywał, żeby nie budować nowych sporów ideologicznych, bo Warszawa musi być pragmatyczna, nastawiona na biznes, uczciwa, nowoczesna. Natomiast jeżeli powstanie, to nie będę jej też burzył z tego samego powodu, tzn. dlatego, że Warszawa nie może generować nowych sporów ideologicznych, musi rozwiązywać konkretne problemy mieszkańców - stwierdził.

Instalacja wykonana przez Spółdzielnię Rękodzieła Artystycznego "Tęcza" autorstwa Julity Wójcik w latach 2011-2012 stała na placu przed budynkiem Parlamentu Europejskiego w Brukseli, a od 2012 do 2015 znajdowała się na placu Zbawiciela. Instalacja miała 9 metrów wysokości i 26 metrów rozpiętości, ważyła ponad osiem ton i składała się z tysięcy sztucznych kwiatów przymocowanych do metalowej konstrukcji. Siedem razy była podpalana. Wielokrotnie odbywały się pod nią protesty - zarówno za usunięciem jej, jak i za pozostawieniem.

Tęcza o sześciu kolorach jest symbolem ruchu LGBT. O przeniesienie instalacji z placu Zbawiciela apelowała w 2013 r. ówczesna wiceprzewodnicząca Rady m.st. Warszawy Olga Johann (PiS). Radna argumentowała przeniesienie "Tęczy" faktem, że instalacja zasłania zabytkowy kościół Najświętszego Zbawiciela.