Podwarszawskie lotnisko, choć obsłuży w tym roku ponad 3 mln pasażerów, walczy o przetrwanie. Powodem jest nie tylko trwający od wielu miesięcy klincz pomiędzy akcjonariuszami spółki lotniskowej (zwłaszcza między samorządem woj. mazowieckiego a spółką Polskie Porty Lotnicze – PPL) co do dalszego rozwoju portu, lecz także pytanie, czy i jaką rolę lotnisko będzie pełnić po wybudowaniu Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK).
Władze lotniska w Modlinie zaprezentowały wczoraj wyniki audytu, który przygotowała firma Polconsult specjalizująca się w analizach i strategiach lotniczych. Dotyczy on możliwości rozwoju portu.
W analizach przyjęto prognozy wzrostu przewozów lotniczych oraz założono, że lotnisko posłuży jako odciążenie zarówno dla CPK, jak i dla lotniska Chopina na warszawskim Okęciu. Modlin miałby obsługiwać tani ruch rozkładowy, czarterowy oraz przewozy cargo.
Decydują o tym głównie względy geograficzne, a także możliwość stosunkowo łatwego dojazdu, jak również korzystny potencjał rozbudowy infrastruktury przy braku ograniczeń dotyczących lotów nocą – wyjaśnia Ryszard Zaremba, prezes Polconsultu i autor raportu.
Reklama
Do sprawnego funkcjonowania Modlina konieczna jest nie tylko modernizacja tamtejszej infrastruktury, ale także inwestycje dokonane przez podmioty zewnętrzne, m.in. budowa nowej wieży kontroli ruchu lotniczego (przez PAŻP), terminala cargo po północnej stronie lotniska, 3-gwiazdkowego hotelu (na który jest miejsce), a także doprowadzenia bezpośredniej linii kolejowej i stworzenia stacji przy hali odpraw.
Reklama
Problem w tym, że te plany i założenia na razie istnieją tylko na papierze. Sam Polconsult przyznaje, że dziś największą przeszkodę do realizacji tych inwestycji stanowi uzyskanie zgody jednego ze współudziałowców (PPL) na ich zewnętrzne finansowanie, które wyniesie 774 mln zł.
Sytuację podwarszawskiego lotniska komplikuje jeszcze to, że PPL zamierzają zainwestować w lotnisko w Radomiu. Na początku tego roku Polskie Porty Lotnicze podpisały list intencyjny z prezydentem Radomia (miasto jest udziałowcem tamtejszej spółki zarządzającej lotniskiem) w sprawie ewentualnego przejęcia portu.
Choć minęło już ponad pół roku, słyszymy, że plany te są wciąż aktualne. – Proces przekazywania obiektu dobiega końca – wyjaśnia Katarzyna Piechota-Kaim z Urzędu Miasta w Radomiu.
Nasze źródła twierdzą, że sprawę przejęcia tamtejszego lotniska komplikuje wycena spółki obecnie nim zarządzającej. – Biegły dokonujący tej wyceny przesadził, za wysoko wyceniając np. stare komputery, a jakiś trawnik zakwalifikował jako płytę postojową dla samolotów lekkich. Wszystko wyceniono na 38 mln zł. Dla PPL to śmieszna suma, ale i tak zaczęli ją kontestować i pewnie dążą do tego, by spółkę przejąć za złotówkę – zdradza nasz informator.
Odpowiedź PPL jest wymijająca. – Wycena majątku dokonywana jest przez rzeczoznawcę majątkowego i biegłego z listy biegłych sądowych. Specyfika branży lotniskowej wymaga uwzględnienia i przyjęcia szczególnych założeń do wypracowania ostatecznej ceny – odpowiada dział public relations PPL.
Czy zaangażowanie się PPL w lotnisko w Radomiu oznacza koniec Modlina? PPL twierdzi, że zmieni się „perspektywa w zakresie dostępności infrastruktury lotniskowej na Mazowszu”, ale nie ma w swojej strategii zamknięcia Modlina. – Jeśli byśmy do tego doprowadzili, pojawiłby się problem z 3 mln dodatkowych pasażerów – wskazuje PPL.
Zdaniem Leszka Chorzewskiego, p.o. prezesa Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa–Modlin, oba porty – Modlin i Radom – mogą odegrać ważną rolę. – Modlin ma tę przewagę, że jest blisko Warszawy i ma gotową infrastrukturę. Z punktu widzenia pasażera oferta Modlina zawsze będzie lepsza – przekonuje.