25 września przed bydgoskim sądem odbędzie się trzecia rozprawa Rafała P. Warszawska prokuratura oskarża byłego radnego Prawa i Sprawiedliwości o poniżanie, wyzywanie oraz bicie żony. Zdaniem prokuratury, w latach 2016-17 znęcał się nad Karoliną Piasecką: wypędzał z domu, groził odebraniem dzieci, bił po całym ciele, w tym po głowie, szarpał za włosy i ramiona, zabierał kluczyki do samochodu. Kolejne zarzuty dotyczą wdarcia do mieszkania, zniszczenia karty SIM, dowodu osobistego i prawa jazdy, a także nękania licznymi wiadomościami.

Reklama

Czyny, która warszawska prokuratura zarzuca Rafałowi P., zagrożone są karą do pięciu lat pozbawienia wolności. Tymczasem z informacji, do których dotarła "Gazeta Wyborcza" wynika, że prokurator prowadzący śledztwo wstępnie zaproponował bardzo łagodny wymiar kary: ograniczenie wolności, czyli sprzątanie lub inne prace społeczne przez niespełna rok, maksymalnie przez 3 godziny miesięcznie, albo potrącenie z pensji od 10 do 25 proc.

Przypomnijmy, były już radny i były sekretarz miejskich struktur PiS oraz asystent posła Łukasza Schreibera z polityki wycofał się rok temu. Sprawa jego relacji w małżeństwie stała się głośna po ujawnieniu nagrania, na którym polityk lżył żonę słowami "cwel", "pedał" i "dziwkojad".

Za dobre zachowanie?

Tak niski wymiar kary miał zaproponować warszawski prokurator w wytycznych przekazanych bydgoskiej prokuraturze, która reprezentuje stołeczną podczas procesu.

Reklama

Warszawska prokuratura nie potwierdza tej informacji wprost. – W akcie oskarżenia Rafała P. nie było wniosku o dobrowolne poddanie się karze, więc ostatecznego wniosku co do wymiaru proponowanej przez nas kary też tam nie ma – mówi Remigiusz Krynke z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. – Nie da się wykluczyć, że znajduje się taki w aktach podręcznych, po to, aby referent lub osoba, która będzie go zastępowała, wiedziała, w jakich realiach się poruszać. To nie jest wniosek sztywny.

Jaki wymiar kary zaproponował prokurator z Warszawy? – To informacje wewnętrzne – podkreśla Krynke. – Poza tym na wysokość ostatecznie wnioskowanej kary ma wpływ także postawa samego oskarżonego na rozprawach i przebieg procesu. A ostatecznie o wszystkim zadecyduje przecież sąd.

Reklama

To wewnętrzne sprawy prokuratury, nie udzielamy informacji na ten temat. Ani w tej sprawie, ani w żadnej innej – wtóruje Włodzimierz Marszałkowski, szef prokuratury Bydgoszcz -Południe.

Obrona przez atak

Rafał P. nie przyznaje się i nie składał dotąd wyjaśnień. – To wszystko jedna wielka manipulacja – mówił podczas pierwszej rozprawy.

Były bydgoski radny PiS sam też oskarża. Pozwał do sądu prezes fundacji Oblivion, pomagającej ofiarom przemocy. Uważa, że został przez Sarę Winnicką, która pomagała jego żonie, zniesławiony. Sprawa na dobre jeszcze się nie rozpoczęła, bo Sara Winnicka najpierw długo nie mogła znaleźć adwokata, a teraz jest chora.

Prywatny akt oskarżenia w imieniu Rafała P. złożył do sądu jego pełnomocnik, warszawski mecenas Dawid Antonik. Chodzi o słowa, które powiedziała Winnicka w programie telewizyjnym "Uwaga po Uwadze" (stacji TVN) przygotowywanym w Bydgoszczy. Mecenas twierdzi, że Winnicka wypowiedziała pod adresem jego klienta nieprawdziwe i ośmieszające zarzuty.